Waldemar Ossowski: Kiedy cyrk sprzedaje się lepiej niż walka jedynego mistrza świata

Getty Images / Daniel Berehulak / Na zdjęciu: klatka MMA
Getty Images / Daniel Berehulak / Na zdjęciu: klatka MMA

MMA i boks to w Polsce dyscypliny, które zaczęły rywalizować ze sobą, a znani promotorzy nie mogą powstrzymać się od uszczypliwych komentarzy w swoim kierunku. Jak to możliwe, że "cyrk" sprzedaje się lepiej od mistrzowskiej walki Polaka?

Maciej Kawulski za pośrednictwem Twittera zaczepił Andrzeja Wasilewskiego, chwaląc się, że nadchodząca gala KSW 37 wyprzedała już niemal całą halę w Krakowie, która w przypadku tego typu wydarzeń może pomieścić nawet 20 tysięcy kibiców. - Zobacz Andrzejku jak się cyrk dobrze sprzedaje w naszym kraju - napisał twórca potęgi polskiego MMA.

O całej sytuacji pisaliśmy wcześniej na naszym portalu. To już nie pierwsza tego typu akcja, kiedy współwłaściciel Sferis KnockOut Promotions i jeden z włodarzy KSW wymienili między sobą uprzejmości. W czerwcu tego roku Wasilewski napisał: - KSW już się kończy. Jak każdy cyrk. Na te słowa Kawulski nie pozostał dłużny odpowiadając: - Dziwne Andrzejku, bo na każdej imprezie przez 20 minut plujesz mi do ucha jak to nie jesteś w stanie wyjść z podziwu, gdy obserwujesz KSW.

Patrząc na te dyskusje, niejako jestem w stanie zrozumieć poirytowanie Wasilewskiego. Kiedy w sportach walki w Polsce przez wiele lat boks zajmował dominującą pozycję, mieliśmy swoich mistrzów świata, wielkie gale w Polsce, tak to zainteresowanie zaczęło stopniowo maleć, kiedy na pomysł zatrudnienia "Pudziana" w KSW wpadł duet promotorów niszowej wówczas dyscypliny w Polsce. I trzeba przyznać, że tym zagraniem nieco zaszachowali oni dotychczasowe poczynania "wielkich panów" od boksu. Z czasem do gal KSW doszła tez świetna oprawa, znany duet komentatorski i cztery razy do roku kibice mogli liczyć na prawdziwe show.

Później, to właśnie KSW wprowadziło w kraju zaczęło zarabiać na PPV, będąc pewnym, że ten model transmisji sprawdzi się. Zawodnicy MMA stali cię coraz bardziej popularni, nawet bardziej od polskich topowych bokserów, zaczęli się pojawiać w telewizji, reklamować znane produkty i rozwinęli sport, który przez lata był w podziemiu do rangi jednej z najchętniej oglądanych dyscyplin w Polsce.

ZOBACZ WIDEO Jędrzejczyk ostro o Kowalkiewicz. Jest odpowiedź

Andrzej Wasilewski w czerwcu tego roku nazwał federację KSW cyrkiem, kiedy ta zbierała wiele słów krytyki po zamieszaniu na KSW 35 z Azizem Karaoglu i po słabym występie swojej gwiazdy, Mameda Chalidowa. To był faktycznie ciężki okres, a przewidując rychły koniec sukcesów KSW Wasilewski nie spodziewał się raczej, że konkurencja z MMA ma odpowiedź na ten kryzys i na pozyskanie nowych odbiorców.

Angaż "Popka" zrobił swoje, w tym roku Tauron Arena w Krakowie ponownie zostanie wypełniona i być może padnie rekord PPV. Wielu powie z pewnością, że to cyrk, że zestawienie byłego strongmana z raperem to mega freak fight. Tak? Czy aby jednak ten wspomniany siłacz przez siedem lat w MMA nie zostawił w pokonanym polu mistrza olimpijskiego z Atlanty, trzech zawodników UFC i znokautował czarny pas w brazylijskim jiu jitsu? Sam "Popek" też przecież nie raczkuje w MMA.

- Puszczamy oko do wszystkich tych, którzy nazywają nasze gale cyrkiem na portalach społecznościowych. Chcieliście cyrku, macie cyrk! - mówi przed galą Maciej Kawulski. To riposta trafiona w punkt. Tylko, czy galę, podczas której bije się trzech obecnych mistrzów federacji, trzech byłych zawodników UFC i kilku czołowych zawodników z Europy słusznie nazywa się cyrkiem? Czy jedna z dziewięciu walk naprawdę może przysłonić cały obraz gali?

Może w boksie brakuje właśnie takich zestawień, które do hal przyciągnęłyby tłumy. Trzeba zauważyć, że oprócz gal Polsat Boxing Night, promotorzy w naszym kraju nie porywają się na obiekty kilkunastotysięczne, zwłaszcza, kiedy Polska nie ma obecnie żadnego mistrza świata. Ostatnich z nich, Krzysztof Głowacki, choć jest znakomitym bokserem, wraz z czołówką polskich pięściarzy nie mieli na tyle siły przebicia, aby zapełnić w pełni nawet mniejszą od hali w Krakowie trójmiejską Ergo Arenę. Akcje promocyjne, plakaty na mieście, billbordy nie zrobiły takiej promocji, jaką obecnie w Polsce przy gali KSW 37 wykonują Pudzianowski i "Popek".

I kiedy słyszę naśmiewanie się z KSW, że to cyrk, to myślę, czy faktycznie boks w Polsce jest na tyle lepszy. I przypominam sobie jakiego pokroju emeryci bokserscy przyjeżdżali nad Wisłę nabijać rekordy naszym prospektom. Kiedy pomyślę, że blisko 50-letni Oliver McCall sprawia problemy naszej czołówce wag ciężkiej, a Polacy, kiedy już dostaną dobrą walkę za granicą, to padają na deski w pierwszych rundach. A dla porównania przypomnę tylko, że jedna z niedawnych zawodniczek "cyrku", jak zaczęło się mawiać o KSW, za kilkanaście dni walczy w wypełnionej po brzegi nowojorskiej Madison Square Garden z drugą Polką, a stawką pojedynku jest pas mistrzowski UFC.

Nikt nie broni promotorom boksu tego, aby na swoich galach wśród kilku walk umieścili jedną, która przyciągnie do hal i przed telewizory więcej kibiców. Wszyscy robią galę, aby zarobić, sport ma iść w parze z dobrze zrobionym biznesem, aby zawodnicy i promotorzy byli zadowoleni.

Waldemar Ossowski
Inne teksty autora >>> 

Źródło artykułu: