Dla Melvina Manhoefa walka z Carvalho była okazją do rewanżu za porażkę, jakiej Holender doznał w maju 2016 roku na gali Bellator 155. Wówczas po pięciu rundach sędziowie niejednogłośnie wskazali zwycięstwo Brazylijczyka.
Na gali w Turynie wydawało się, że scenariusz z pierwszego starcia powtórzy się i ponownie o zwycięstwie zadecydują karty punktowe. W 4. rundzie jednak 30-letni Brazylijczyk zdecydował się zaatakować Manhoefa wysokim kopnięciem, które dla 40-latka z Amsterdamu okazało się zabójcze. "No Mercy" zanotował piątą w karierze porażkę przez KO.
ZOBACZ WIDEO Pięć bramek w pół godziny - Sevilla rozbiła Deportivo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]