Obaj zawodnicy to ikony wagi ciężkiej w Konfrontacji Sztuk Walki. Panowie zmierzyli się już w maju 2016. Wtedy szanse były wyrównane, ale nikt nie spodziewał się takiego zakończenia.
Marcin Różalski wygrał z Mariuszem Pudzianowskim przez duszenie gilotynowe w drugiej rundzie i zapewnił sobie walkę o pas z Fernando Rodriguesem.
Pas ten płocczanin zdobył dokładnie rok później, ale od razu postanowił go zwakować.
Jeden z najlepszych kickbokserów w naszym kraju planował zakończyć swoją zawodniczą karierę, ale odzyskał chęci i myśli o kolejnych pojedynkach. Czeka on jednak na dobre oferty.
- Zawalczę tam, gdzie zostaną przedstawione mi warunki, które spełnią moje oczekiwania zarówno sportowe, jak i finansowe - poinformował w rozmowie z mmanews.pl.
Jednym z rywali, który mogliby zadowolić "Różala", jest wspomniany wyżej dobrze znany mu Pudzianowski.
- Jeżeli imperatorzy przedstawią mi dobre warunki, to bardzo proszę. Nie będę wykluczał tej walki. Zobaczymy, co życie przyniesie, jak to wszystko się potoczy. Życie samo pisze scenariusze - zaznaczył.
Wszystko wskazuje więc na to, że najwięcej zależeć będzie od wyniku pojedynku "Pudziana" ze wspomnianym Jamesem McSweeneyem. Obaj zawodnicy zmierzą się już 22 października w Dublinie. Batalia będzie główną walka wieczoru KSW 40.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #10: Arkadiusz Wrzosek pewny siebie przed walką o pas na FEN 19