Andrzej Grzebyk przed FEN 20: Skoro dostałem takiego rywala, to musi być dobry

Materiały prasowe / Gala FEN
Materiały prasowe / Gala FEN

Andrzej Grzebyk poznał nazwisko rywala, z którym zmierzy się 10 marca podczas gali FEN 20 "Next Level". Anatolij Litwinow dopiero zadebiutuje w polskiej organizacji, a Grzebyk podkreśla, jaki jest jego cel przed tym pojedynkiem.

W tym artykule dowiesz się o:

[b][tag=43626]

Fight Exclusive Night[/tag]: Jest pan zadowolony z wyboru przeciwnika?
[/b]

Andrzej Grzebyk: Czy ja wiem. Przyjąłem to ze spokojem. Skoro został zakontraktowany przez szefów FEN do walki ze mną, to znaczy, że musi dużo umieć i na pewno nie przyjedzie do Polski tylko po wypłatę. Nie widziałem go w akcji jeszcze prawdę mówiąc, to dopiero przede mną.

Jak przebiegają dotychczasowe przygotowania?

Bardzo dobrze, dziękuję. Forma dopisuje, wszystkie mniejsze urazy zostały zażegnane, więc teraz będę sparował i przygotowywał się pod mojego rywala. Trochę mnie nie było w klatce, chciałem wrócić szybciej, ale sprawy związane ze zdrowiem wyglądały w ten sposób, że musiałem wszystko w pełni wyleczyć, by po raz kolejny móc się bić.

Ze zdrowiem już wszystko w porządku?

Tak, wszystko okej. Mam jakieś małe problemy, ale to skutki ciężkich treningów, sparingów. Można powiedzieć, że jestem obolały, a nie kontuzjowany. Na pewnym poziomie każdy zawodnik musi dbać o swoje zdrowie, ja wszystko wyleczyłem, teraz pozostaje mi w spokoju szykować się do walki. Nie martwię się o nic, pozostaje mi tylko trenować.

Zostały cztery tygodnie. Jak je pan spędzi?

Na pewno nie będę odpoczywał, to dopiero przed samą walką. Trochę pojeżdżę po różnych klubach, będę sparował, chciałbym z jak najlepszymi zawodnikami móc zmierzyć się, by pomogli mi przygotować się przed 10 marca.

Nie chciał pan walczyć z Polakiem?

Nie robiło mi to żadnej różnicy, choć pojedynki z Polakami są inne. Jest większa presja, atmosfera przed pojedynkiem jest inna, są zaczepki, prowokacje, często gdzieś wcześniej nasze drogi już się zeszły i łączy nas jakaś historia. Jest więcej otoczki przed samym pojedynkiem.

Gdyby jednak przegrał pan z Ukraińcem, którego nikt w Polsce nie zna, to też dużo osób mogłoby pomyśleć, że wypadł pan słabo.

Trochę tak, ale mój rywal jest wielką niewiadomą na ten moment dla mnie, dopiero po obejrzeniu jego pojedynków będę mógł więcej na ten temat powiedzieć. W Polsce niewielu go zna, ale to pewnie dobry zawodnik. Niepokonany, za każdym razem kończący swoich rywali przed czasem. To musi coś znaczyć.

ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #17 (highlights): zawodnik znokautował się sam!

Komentarze (0)