34-letni Bedorf był faworytem pojedynku ze starszym o siedem lat i mniej doświadczonym w MMA Pudzianowskim. Z tej roli wywiązał się bez zarzutu. Najpierw dominował w stójce, potem wybronił próbę obalenia rywala, założył mu kimurę i zmusił do poddania się.
- Zrealizowałem plan w stu procentach. Mariuszowi wyskoczył bark, poczułem chrupnięcie. Jak sam powiedział, do wesela się zagoi. Mam nadzieję Mariusz, że to będzie bardzo szybko, bo chciałbym się z tobą napić na weselu! - zwrócił się zwycięzca walki wieczoru KSW 44 do pokonanego.
Wygrywając z jedną z największych gwiazd KSW szczecinian wykonał ważny krok na drodze do odzyskania mistrzowskiego tytułu. Jego starcie z "Pudzianem" było pojedynkiem eliminacyjnym do walki o pas z aktualnym czempionem, Anglikiem Philem De Friesem.
- Ja chcę pas z powrotem! - wykrzyczał Bedorf w rozmowie z Mateuszem Borkiem. - Byłem pierwszym mistrzem KSW w wadze ciężkiej i wracam na tron - zaznaczył.
Zawodnik Berserkers Teamu Szczecin zdobył mistrzowski pas we wrześniu 2013 roku, gdy wygrał przez techniczny nokaut z Pawłem Nastulą. Skutecznie bronił tytułu trzy razy, stracił go po porażce z Brazylijczykiem Fernando Rodriguesem juniorem na KSW 37, w grudniu roku 2016.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #21: Piotr Strus o krok od walki o pas, znamy możliwą datę