W grudniu 2016 roku Michał Materla został aresztowany. Był podejrzewany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym zajmującej się handlem narkotykami. "Grupa zajmowała się multiprzestępczością, a w szczególności przemytem kokainy z Aruby, haszyszu, jak też handlem tytoniem i nielegalnymi papierosami" - informowało wtedy Centralne Biuro Śledcze Policji.
33-latek wielokrotnie powtarzał, że jest niewinny. Groziło mu nawet 15 lat pozbawienia wolności. Po ośmiu miesiącach opuścił areszt śledczy po opłaceniu kaucji w wysokości 150 tysięcy złotych. Jednak z ustaleń Piotra Żytnickiego z poznańskiego oddziału "Gazety Wyborczej" wynika, że Materla mógł trafić za kratki w wyniku fałszywych zeznań.
Dziennikarz ujawnił, w jaki sposób skruszony gangster Paweł P. "Ramzes" składał zeznania obciążające Materlę, dzięki czemu prokuratura mogła zawodnikowi MMA postawić zarzuty. Z nagrania przedstawionego przez Żytnickiego wynika, że "Ramzes" nawet nie znał Materli. - Ja go nawet nie znam. Na oczy go nie widziałem. I za co siedział Materla? Za to, że go dałem - mówił "Ramzes" w rozmowie z innym gangsterem, "Westernem". Materla trafił na oddział dla niebezpiecznych więźniów.
Oświadczenie w tej sprawie wydał Michał Materla. - Poznańscy dziennikarze opublikowali rozmowę w której tzw. mały świadek koronny "w mojej sprawie" przyznaje się do tego, że nigdy nie widział mnie na oczy i mnie nie zna. Wszystko co zeznał prokuraturze na mój temat to stek bzdur. Zainteresowanych odsyłam do artykułu i wysłuchania rozmowy, która trafiła jako dowód w sprawie, sami wyciągnijcie wnioski - przekazał zawodnik MMA.
Materla po wyjściu z aresztu kontynuuje sportową karierę. Od tego czasu stoczył trzy pojedynki na galach KSW, z czego dwa zakończyły się jego zwycięstwem, a w jednym musiał uznać wyższość rywala.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Francuzi skorzystali z własnego doświadczenia. "Zagrali w sposób mądry i wyrachowany. Nie ma w tym nic złego"