Po 25 minutach jednej z głównych walk na gali UFC 231, Joanna Jędrzejczyk (15-3) przegrała jednogłośną decyzją sędziów z Walentiną Szewczenko (16-3). Sędziowie nie mieli problemów ze wskazaniem zwyciężczyni, ogłaszając werdykt 49-46, 49-46, 49-46. Urodzona w Kirgistanie zawodniczka została tym samym mistrzynią kategorii muszej.
Polka po przegranej ma już jednak sprecyzowany plan na przyszłość. Jędrzejczyk chce jeszcze ten jeden raz zejść do kategorii słomkowej i stanąć do walki o tytuł mistrzowski. Olsztynianka przyznała, że najpierw poczeka na zwyciężczynię starcia Rose Namajunas vs Jessica Andrade, do którego dojdzie prawdopodobnie na początku 2019 roku.
- Chcę postawić sobie wyzwanie i gonić za swoim kolejnym marzeniem. Czekam na walkę Jessici Andrade z Rose Namajunas w przyszłym roku. Rose ma tylko cztery miesiące na obronę tytułu. W przeciwnym wypadku, powinna go stracić. Ja byłam bardzo zajętą mistrzynią, inni są również bardzo zajęci, jednak jeśli nie bronisz tytułu raz na rok, powinna stracić pas - powiedziała na konferencji prasowej Joanna Jędrzejczyk.
31-letnia zawodniczka przyznała również, że zbijanie do kategorii słomkowej jest dla niej męczące, jednak mimo wszystko chce dać sobie jeszcze jedną szansę.
- Chcę to zrobić dla siebie, żeby postawić kropkę nad "i". Ten jeden raz chcę jeszcze zejść do kategorii słomkowej. Nie jestem coraz młodsza, tylko coraz starsza. Jestem w tym biznesie od 15 lat i chcę zadbać o swoje ciało. Nigdy nie narzekałam na dietę czy zbijanie wagi, jednak tym razem uzmysłowiłam sobie, jak taka ścisła dieta może wpłynąć na ciało, mózg i występ. Trzeba dać sobie drugą szansę i ja właśnie chcę to zrobić. Chcę tylko walki o pas - zakończyła Polka.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #27 (highlights): piekielne nokauty w kilkanaście sekund
No to chyba najbardziej padło na mózg.