Jędrzejczyk na gali w Toronto, 8 grudnia, przegrała jednogłośną decyzją sędziów z Szewczenko. Stawką tego pojedynku był pas kategorii muszej UFC (57 kg). Dla Polki była to trzecia porażka w amerykańskiej organizacji. Dwie poprzednie poniosła z rąk Rose Namajunas, tracąc tytuł w wadze słomkowej.
"Ja nigdy nie przestanę, ponieważ nie chcę przestać. Mam w sobie masę głodu, odwagi, ambicji i marzeń, aby dalej kroczyć przez życie założoną sobie kiedyś drogą. Może wynik walki nie był taki, jakiego oczekiwaliśmy, ale wiem jedno - zostawiłam w oktagonie serducho, krew, pot i łzy, a także pokazałam charakter prawdziwej atletki, osoby sięgającej po najwyższe tytuły mistrzowskie, a także lwicy, która nigdy się nie poddaje, lecz walczy do końca" - napisała Joanna Jędrzejczyk na Facebooku.
Jednocześnie olsztynianka nie ma sobie nic do zarzucenia w kwestii przygotowań. Do starcia z Walentiną Szewczenko Polka przygotowywała się w klubie American Top Team na Florydzie. "Jestem dumna z przebiegu wielotygodniowych przygotowań. Jestem dumna z moich trenerów, sparingpartnerów i dziękuję moim sponsorom za wyrozumiałość. To Bóg daje mi siłę i naznacza moją drogę" - dodała.
"JJ" zapowiedziała również swój powrót do walk w kolejnym roku. 31-latka przy okazji kolejny raz podziękowała również rywalce. "Napisaliśmy wspólnie już kawał pięknej historii, zawsze tocząc boje o najwyższe tytuły. Idziemy dalej. Napiszemy jeszcze więcej. Niech historia się tworzy. Po chwili odpoczynku wracam do Was. Dziękuję Walentynie za bardzo mocną walkę i gratuluję zasłużonego zwycięstwa i tytułu mistrzowskiego".
ZOBACZ WIDEO Omielańczuk z wygraną na DSF 18: "Oceniam się negatywnie za pierwszą rundę"