Kowalczyk w 2014 roku z przytupem wszedł do polskiej sceny MMA i na gali FEN 3 w 48 sekund znokautował Tomasa Vaicickasa. W kolejnych walkach pod banderą federacji Fight Exclusive Night "Tyberian" szybko demolował także Akopa Szostaka i Tomasza Czerwińskiego.
W 2017 roku były strongman związał się kontraktem z KSW i już w debiucie przyszło mu się zmierzyć z Mariuszem Pudzianowskim. 27 maja 2017 roku, na PGE Narodowym, Kowalczyk przegrał z "Pudzianem" przez techniczny nokaut w 2. rundzie.
Od tego czasu kibice nie mieli okazji zobaczyć zawodnika z Legnicy w klatce. Powodem wydłużającego się powrotu do walk były kontuzje, które co rusz dopadały "Tyberiana". Nie inaczej było na początku tego roku. Tyberiusz Kowalczyk zerwał mięsień czworogłowy uda podczas meczu charytatywnego i musiał poddać się operacji.
- Trudno na dziś powiedzieć, kiedy i czy w ogóle będę w stanie stanąć do walki. Nie ukrywam, że poważnie rozważam zakończenie kariery i skoncentrowanie się na pracy szkoleniowej - wyznał "Tyberian" w rozmowie z damitv.pl.
39-latek dodał, że w czerwcu 2019 roku miał powrócić do klatki KSW, ale kontuzja pokrzyżowała jego plany i w tym roku kibice z pewnością nie zobaczą go już w walce na zasadach MMA.
ZOBACZ WIDEO Puchar Ligi Angielskiej: Tottenham nieznacznie lepszy od Chelsea. Dobre widowisko na Wembley [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]