- Oczywiście, że mając 12-13 lat byłem urwisem. Matka do szkoły chodziła chyba co 2-3 dni i co trzy dni garbowała mi skórę. Należało mi się, bo aniołkiem to ja nie byłem. Nie ma się czym chwalić. Dziś byłoby to pewnie znęcanie się nad dzieckiem. Teraz jej za to dziękuję, bo wyszedłem na normalnego człowieka - zdradził Mariusz Pudzianowski w materiale opublikowanym na jego kanale w serwisie YouTube.
Kto wie, czy gdyby nie krótkie trzymanie przez matkę, "Pudzian" wyrósłby na tak dobrego i utytułowanego sportowca. A tak w trakcie swojej kariery w rywalizacji strongmanów zawodnik z Białej Rawskiej wywalczył indywidualnie m.in. pięć mistrzostw świata, sześć mistrzostw Europy i osiem mistrzostw Polski, przez wiele lat będąc najlepszym strongmanem na świecie.
Nie byłoby jednak tylu sukcesów, gdyby nie ogrom włożonej przez Pudzianowskiego pracy. - Kieruję te słowa do młodych urwisów: potrafiłem wyjść z malutkiej wioski, prowincji, zmobilizować się, ustawić sobie cel. Nie oczekujcie, że od razu przyjdą wyniki, że będziecie drugim "Pudzianem", a po kilku latach się zniechęcicie. W moim przypadku pierwsze wyniki przyszły po 10 latach ciężkiej pracy i systematycznych treningów - podkreślił Pudzianowski, zachęcając młodzież do poświęceń.
To właśnie regularna i intensywna praca była kluczem do sukcesu "Pudziana". Przyniosła efekt, choć teraz, nauczony doświadczeniem, Pudzianowski pewnie nie zdecydowałby się na powtórkę z rozrywki. - Ćwiczyłem codziennie albo pięć razy w tygodniu. Wtedy to już była głupota, bo potrafiłem siedzieć na salach przez 4-5 godzin. Wymyślałem różne cuda, katowałem się, ale potem przyszedł efekt - wyznał.
Po zakończeniu kariery w rywalizacji strongmanów, Pudzianowski rozpoczął przygodę z MMA. W KSW stoczył 18 walk, wygrywając 12 z nich, w sześciu ponosząc porażkę. Jego kolejnym rywalem będzie Szymon Kołecki (6-1), a do pojedynku dojdzie 23 marca 2019 roku w łódzkiej Atlas Arenie. Będzie to walka wieczoru KSW 47.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Kawulski: MMA w Polsce? Jesteśmy w absolutnej czołówce światowej [4/4]