Philip De Fries: W KSW jestem świetnie traktowany, są tu duże pieniądze

Materiały prasowe / KSW/Sebastian Rudnicki / Na zdjęciu: Philip De Fries poddaje Karola Bedorfa na gali KSW 45
Materiały prasowe / KSW/Sebastian Rudnicki / Na zdjęciu: Philip De Fries poddaje Karola Bedorfa na gali KSW 45

Philip De Fries (16-6, 1 NC) 23 marca w Atlas Arenie stoczy pojedynek w drugiej obronie mistrzowskiego pasa KSW w wadze ciężkiej. Anglik przyznaje, że polska federacja jest dla niego idealnym miejscem i wychwala ją pod względem płac.

W tym artykule dowiesz się o:

De Fries kontrakt z KSW podpisał w 2018 roku. Już w debiucie, 14 kwietnia we Wrocławiu, "F-11" sprawił niespodziankę i pokonał Michała Andryszaka. Dzięki tej wygranej na biodrach Anglika zawisł pas kategorii ciężkiej, który w 2017 roku zwakował Marcin Różalski.

W audycji "Eurobash" 32-latek w pochlebnych słowach wypowiedział się o federacji zarządzanej przez Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego. - Jestem bardzo szczęśliwy w KSW. Chciałbym częściej tam walczyć. W KSW są wielkie pieniądze, sama federacja mnie bardzo dobrze traktuje i nie sądzę, że będę chciał odejść - powiedział mistrz wagi ciężkiej.

Były zawodnik UFC w rozmowie odniósł się również do swojej przygody w amerykańskiej organizacji. W latach 2011-2013 Philip De Fries stoczył tam pięć walk, z których wygrał tylko dwie. Fighter z Sunderlandu wspomina swoje porażki z Toddem Duffeem i Mattem Mitrione. - Czekałem na to, aż mnie zamordują. Nie zrozum mnie źle, ale ci goście to prawdziwi mordercy. Mogłem z nimi walczyć, ale nie miałem ochoty. Nie byłem sobą w tych walkach, nie zadałem nawet ciosu - wyznał De Fries. Obydwie walki zakończyły się szybkimi porażkami Anglika w pierwszej rundzie.

23 marca w Atlas Arenie Philip De Fries zmierzy się z Tomaszem Narkunem w walce wieczoru gali KSW 47. W ostatnim pojedynku, 6 października 2018 roku w Londynie, wyższość Anglika musiał uznać Karol Bedorf, który został podany kimurą w 1. rundzie.

ZOBACZ WIDEO Andrzej Strejlau o hejcie w internecie. "To co się dzieje w social mediach jest czasami nie do przyjęcia"

Źródło artykułu: