Kontrowersyjne słowa Caina Velasqueza. "Pokonałem się sam"

Twitter / UFC / Na zdjęciu: pojedynek Cain Velasquez - Francis Ngannou
Twitter / UFC / Na zdjęciu: pojedynek Cain Velasquez - Francis Ngannou

Były mistrz UFC w kategorii ciężkiej, Cain Velasquez (14-3) jest rozczarowany swoją postawą na gali w Phoenix. Amerykanin przegrał z Francisem Ngannou po 26 sekundach walki, ale jak twierdzi, mała była w tym zasługa rywala.

W tym artykule dowiesz się o:

Velasquez na konferencji prasowej twierdził, że Francuz znokautował go, gdyż upadł on na matę w wyniku urazu kolana, a nie po ciosie "Predatora". Telewizyjne powtórki pokazują jednak zupełnie co innego.

- Nawet mnie nie dotknął. To kolano. Po prostu się zgięło. Nie wiem, jak to się stało. I było po wszystkim - powiedział załamy Cain Velasquez. 36-latek doznał trzeciej porażki w UFC i zaliczył nieudany powrót do oktagonu po przeszło 2,5-letniej przerwie.

Były czempion twierdzi, że do starcia z Francisem Ngannou był wyśmienicie przygotowany, o czym zapewniali też jego koledzy z maty, m.in. Daniel Cormier. - Miałem za sobą świetny obóz. Czułem się tam świetnie, w pełni zrelaksowany. Ale zrobiłem ten jeden krok lewą nogą i poczułem, że coś strzeliło - dodał.

Zobacz także: ACA przyznała bonusy po gali w Warszawie 

Oto kluczowy moment z tego pojedynku:

Powtórka zdecydowanie pokazuje, że Velasquez pod siatką został trafiony krótkim ciosem podbródkowym, a dopiero potem jego noga wykręciła się. Ngannou na gali w Phoenix po raz siódmy zwyciężył w UFC przez nokaut.

Velasquez do końca konferencji podtrzymywał jednak zdanie, że przegrał wyłącznie z kontuzją. - Dzisiaj pokonałem się sam - zakończył.

Zobacz także: Mirko Filipović bezlitosny w rewanżach

ZOBACZ WIDEO: Daniel Omielańczuk o walce Strusa. "Trochę go przewieźli z werdyktem"

Komentarze (0)