Szadziński przed pojedynkiem w Lublinie był minimalnym faworytem bukmacherów. Reprezentant Berserker's Team do starcia z Ziółkowskim przystępował po dwóch efektownych wygranych przez nokaut - z Maciejem Kazieczko i Paulem Redmondem.
29-latek na Facebooku wyjawił, że do starcia z "Goldem Boyem" wychodził słabo przygotowany, głównie ze względu na niewyleczone kontuzje. Gracjan Szadziński nie zdecydował się jednak na odwołanie walki.
"W pierwszym etapie przygotowań na sparringach bjj naderwałem wiązadło boczne w zdrowej nodze, ale lekarze mówili, że po chwili będę mógł trenować, tylko będę musiał uważać. W drugim etapie na obozie siłowo-wytrzymałościowym z BKS Skorpion Szczecin mieliśmy do wyboru basen, bieg na 10 lub 14 km. Oczywiście wybrałem 14 i chciałem dobiec w czołówce i w nagrodę wróciłem stopem dzięki życzliwej Pani ze Szczecinka, na jednej nodze. Leki, zastrzyki, tabletki i pojechałem do Tajlandii. Byli tam znakomici zawodnicy z różnych federacji, a ja mogłem robić jedynie air-bike'a boks i luźno kopać w worek" - wyjawił Szadziński.
Zobacz także: Wielki rewanż na KSW 49 w Ergo Arenie
Zawodnik ze Stargardu musi teraz zaleczyć kontuzje, więc nie wiadomo za jaki czas będzie możliwy jego powrót do klatki KSW. "Federacja mogłaby uznać mnie za tchórza, a tego bym nie chciał, bo nie po to walczę z samym sobą i swoimi słabościami przez 17 lat. Nigdy przez chwilę nie straciłem nadziei i w środę przed walką dostałem na wszelki wypadek dwie blokady w kolana. Nie szukam tutaj wymówek, bo jestem za stary by nieświadomie podejmować decyzje, ale wiem, że walka wyglądałaby inaczej gdybym miał zdrowie takie jak kiedyś" - dodał.
Zobacz także: Pierwsza porażka Wolańskiego przez nokaut
Oto zdjęcie Gracjana Szadzińskiego jeden dzień po walce na KSW 48:
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" (on tour): Marian Ziółkowski po KSW 48. "Chcę walki o pas z Gamrotem!"