MMA. KSW 52. Martin Lewandowski o Chalidowie: Miejsce kaukaskiego wilka jest w klatce

Materiały prasowe / kswmma.com / Na zdjęciu: Mamed Chalidow
Materiały prasowe / kswmma.com / Na zdjęciu: Mamed Chalidow

7 grudnia do klatki KSW ponownie wejdzie Mamed Chalidow. Były mistrz KSW w wadze średniej i półciężkiej zmierzy się w Gliwicach ze Scottem Askhamem. Zdaniem Martina Lewandowskiego, decyzja Chalidowa o powrocie do MMA była słuszna.

"Mamed Chalidow przyjeżdża ze zniszczonej wojną Czeczenii do Polski na studia jako młody chłopak. Zaczyna od zera w czasach gdy MMA w Polsce raczkuje. To nie był jak na tamte czasy super rozsądny wybór. Jednak Mamed stawia wszystko na jedną kartę, na sport. Swoje pierwsze walki przegrywa, a mimo to się nie poddaje" - pisze na Facebooku Lewandowski.

Chalidow to ikona KSW. Zawodnik trenujący w Olsztynie walczy dla tej federacji od 2007 roku. W ostatnich latach 39-latek zmagał się jednak z problemami psychicznymi, o czym otwarcie mówi. "Pamiętam to jak dziś. Przychodzi jednak siedem lat chudych, a część kibiców się od niego odwraca, Mamed przechodzi ciężką chorobę, ma depresję, postanawia rzucić sport. Jednak coś go ciągnie do MMA i nie potrafi o nim zapomnieć".

Zobacz także: Marcin Sianos kolejnym bohaterem gali FEN 27

Co ciekawe, w starciu ze Scottem Askhamem reprezentant Polski nie jest faworytem. Anglik to m.in. dwukrotny pogromca Michała Materli. Zdaniem Lewandowskiego, w Gliwicach czeka Anglika jednak najtrudniejsza walka w karierze. "Miejsce kaukaskiego wilka jest w klatce, bo wilk mimo, że stary, to jeszcze nadal potrafi ugryźć i jak widzi innego wilka na jego terytorium, to chce mu pokazać gdzie jest jego miejsce. Scott Askham wszedł na niebezpieczny teren, teren na którym dotychczas rządził Mamed" - dodał.

Gala KSW 52 odbędzie się 7 grudnia w Arenie Gliwice. Transmisja z wydarzenia wyłącznie w płatnym systemie.
Zobacz także: Zapowiedź starcia Michalski - Odzimkowski (wideo)

ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" (on tour). Mamed Chalidow ocenia poziom polskiego MMA i mówi o planie na następną walkę

 

Źródło artykułu: