Jon Jones znowu ma kłopoty z prawem. Kilka dni temu mistrz UFC został zatrzymany przez policjantów w Albuquerque (w stanie Nowy Meksyk). Sportowiec prowadził auto pod wpływem alkoholu. W jego pojeździe znaleziono również broń, której miał używać.
We wtorek 32-letni Jones wydał pierwsze oświadczenie po opuszczeniu policyjnego aresztu. W komunikacie "Bones" przyznał, że... ma problemy alkoholowe. "Biorę pełną odpowiedzialność za swoje ostatnie czyny i wiem, że mam teraz do wykonania pracę, która związana jest z moim niezdrowym stosunkiem do alkoholu" - napisał czempion UFC.
Amerykanin przeprosił też za swoje zachowanie. "Przykro mi, że rozczarowałem ludzi, na których mi najbardziej zależy. Moją rodzinę, przyjaciół i kibiców. Chcę wyrazić ubolewanie, że ponownie zostałem bohaterem negatywnych nagłówków prasowych, szczególnie w tym trudnym dla wszystkich czasie (pandemii - przyp. red.)" - dodał Jones.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (highlights): Toledo brutalnie znokautowany, popis Ormanowa na ACA
32-latek aktualnie odbywa karę 4-dniowego aresztu domowego. Potem czeka go 48 godzin prac społecznych, a także 90-dniowy program ds. uzależnień. Będzie musiał też zapłacić grzywnę w wysokości 500 dol.
W przeszłości Jones był już zatrzymywany przez policję m.in. za spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia czy posiadanie narkotyków.
Zobacz:
MMA. Ujawniono nagranie z zatrzymania Jona Jonesa. Mistrz UFC zakuty w kajdanki (wideo)