Dla Oskara Piechoty pojedynek z Kanadyjczykiem był niezwykle istotny w kontekście dalszej kariery. "Imadło" musiał pokonać rywala, jeśli chciał utrzymać swoje miejsce w UFC.
Zawodnik Mighty Bulls Gdynia przegrał trzy poprzednie walki. Na dodatek, wszystkie przed czasem. Najlepsza organizacja MMA na świecie postanowiła dać mu jeszcze jedną, ostatnią szansę.
Zawodnik z Trójmiasta znakomicie rozpoczął karierę w szeregach światowego potentata. "Imadło" zadebiutował w UFC w październiku 2017 roku na gali w Ergo Arenie i pokonał Jonathana Wilsona. Później w efektownym stylu Polak rozprawił się z Timem Williamsem.
Marc-Andre Barriault do oktagonu wychodził w równie złej sytuacji. Kanadyjczyk wcześniej poległ we wszystkich trzech pojedynkach dla UFC, a w 2019 roku po niejednogłośnej decyzji pokonał go Krzysztof Jotko.
W starciu "Power Bara" z "Imadłem" trudno było wskazać faworyta. Bukmacherzy podobnie oceniali starcie obu zawodników.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" FEN 28: Paweł Jóźwiak zachwycony po gali. "Mój wyraz twarzy mówi chyba wszystko"
Rzeczywistość okazała się jednak dla reprezentanta Polski brutalna. Kanadyjczyk od razu zaatakował, trafiał Polaka. Jego uderzenia były skuteczniejsze, robiły wrażenie na zawodniku z Trójmiasta. Z minuty na minutę Piechota wyglądał coraz gorzej. W drugiej rundzie zawodnik z Ameryki Północnej dopiął swego i rozbił bezbronnego Polaka.
Zwolnienie Oskara Piechoty jest praktycznie przesądzone. Jedynie cud mógłby go uratować. Polak powinien się zastanowić, co dalej z jego karierą.
W głównym pojedynku gali Curtis Blaydes skrzyżuje rękawice z Aleksandrem Wołkowem.
Zobacz także:
-> MMA. EFM 3. Michał Materla - Khalid Ott. Błyskawiczna wygrana Polaka. Szczecinianin mistrzem!
-> MMA. EFM 3. Mateusz Piskorz - Mohamed Marcel Grabinski. Dyskwalifikacja i awantura po walce!