MMA. UFC 259. Maciej Szumowski: Jan Błachowicz już jest wielki. Wierzę w legendarną polską siłę

PAP / Maciej Cholewiński / Na zdjęciu: Jan Błachowicz
PAP / Maciej Cholewiński / Na zdjęciu: Jan Błachowicz

Jan Błachowicz (28-7) już jest wielki. Cieszynianin dokonał czegoś niezwykłego. W nocy z soboty na niedzielę, podczas UFC 259, może przekroczyć wszelkie granice. Wystarczy, że pokona Israela Adesanyę (20-0).

Nigdy nie ukrywałem, że Jan Błachowicz jest moim ulubionym zawodnikiem MMA. Być może to dlatego, że jego karierę śledzę od pierwszej gali mieszanych sztuk walki, którą oglądałem. To był listopad 2011, gala KSW 17. Pamiętny rewanż z Rameau Thierrym Sokoudjou. Po takim pojedynku nie można było nie pokochać Jana Błachowicza.

Doskonale pamiętam chwile szczęścia i radości, takie jak po podpisaniu kontraktu z UFC czy po fenomenalnym debiucie przeciwko Ilirowi Latifiemu. Pamiętam też smutek i rozpacz po fatalnej serii porażek w latach 2015-2017. Trudno było wierzyć, że nasz zawodnik pozostanie w szeregach organizacji, a co dopiero zdobędzie tytuł mistrza.

Zwątpiłem. Po gorszym okresie nie wierzyłem, że Błachowicz utrzyma się w Ultimate Fighting Championship. Sam nawet sądziłem, że lepszy dla niego mógłby być powrót do KSW. W przypadku zwolnienia nikt nie miałby o to pretensji. Nawet sam Błachowicz. Dobrze, że matchmakerzy najlepszej organizacji na świecie nie pomyśleli tak samo i dali cieszynianinowi jeszcze jedną, ostatnią szansę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zuluzinho w akcji. Brutalny nokdaun

Podobno prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, a nie jak zaczyna. Coś w tym jest, bo przecież Błachowicz swoją zawodową karierę rozpoczął od porażki. W debiucie na numerowanej gali KSW, po wcześniejszym triumfie w "Eliminacjach", również przegrał. A przecież odszedł stamtąd jako czempion i legenda organizacji.

Teraz Błachowicz jest legendą nie tylko polskiego MMA, ale i światowego. On już jest wielki. Już przeszedł do historii jako jeden z mistrzów elitarnego UFC. Jako Polacy musimy być z tego dumni. Niewiele krajów doczekało się takich sukcesów, a my nad Wisłą mamy iście królewską parę. Przed kilkoma laty w dywizji kobiet rządziła i dzieliła Joanna Jędrzejczyk.

W nocy z soboty na niedzielę 38-latek stanie przed szansą dostania się do jeszcze węższego grona. Ścisłego grona najlepszych zawodników w historii tego sportu. Sam pojedynek z mistrzem innej kategorii wagowej UFC to wielkie wyróżnienie, a czym dopiero byłby triumf nad takim rywalem. Przypomnę, że Israel Adesanya, mistrz wagi średniej, jest trzecim najlepszym zawodnikiem MMA bez podziału na kategorie wagowe. Nad nim są tylko Chabib Nurmagomiedow i Jon Jones. Za chwilę którąś z tych lokat może zająć skromny chłopak z Cieszyna.

Zaryzykuję stwierdzeniem, że to nie tylko najważniejszy pojedynek w historii polskiego MMA, ale również w historii polskich sportów walki. Jeżeli zakończy się zwycięstwem Błachowicza, to za kilkadziesiąt lat będziemy mogli opowiadać o tym swoim wnukom.

Drugiego takiego starcia z udziałem Polaka nie było i zapewne długo nie będzie. Trzymam kciuki za wszystkich zawodników z naszego kraju, ale, aby dokonać czegoś takiego, trzeba poświęcić sportom walki praktycznie całe swoje życie. Mam nadzieję, że Błachowicz nie jest ostatnim polskim mistrzem UFC, jednak w tej chwili trudno jest wskazać potencjalnego następcę.

Niech zapanuje błachowiczomania! Kibice pokochali Błachowicza nie tylko w Polsce, ale też na całym świecie. Szczególną sympatię mistrz wagi półciężkiej zyskał w ostatnich tygodniach. Po publikacji materiałów o nim w oficjalnych mediach UFC fani w komentarzach podziwiają go zarówno jako człowieka, jak i sportowca. Głosy wsparcia dochodzą z każdego zakątka świata. Widziałem nawet opinie kibiców Adesanyi, którzy stwierdzili, że przegrać z kimś takim jak Błachowicz to żaden wstyd. Niedawno niewiele kto go doceniał.

Wierzę w sukces. Wierzę w legendarną polską siłę. I choć coraz bliżej walki, tym bardziej się stresuję, to jednak mam nadzieję, że w niedzielę rano wszyscy będziemy świętować, a nie płakać.

Wyniku i przebiegu pojedynku wolę nie przewidywać. Jednego jestem pewien - to będzie niesamowite starcie, które przejdzie do historii. Mój wymarzony scenariusz to nokaut w drugiej rundzie. Ale nie analizuję, nie sprawdzam. Nam, dziennikarzom i kibicom, dodatkowe nerwy nie są potrzebne. Do walki pozostały już tylko godziny. Tej nocy i tak nie zaśniemy. 
...

"Nigdy się nie poddam, nigdy nie ulegnę
Nigdy mnie nie złamiesz, wciąż zaciskam pięści!"
...

Maciej Szumowski
-> Zobacz inne teksty tego autora

Pojedynek Jana Błachowicza z Israelem Adesanyą został walką wieczoru sobotniego wydarzenia, jednak nie jest to jedyna konfrontacja mistrzowska, do której dojdzie w UFC Apex w Las Vegas. W kategorii muszej o pas zmierzą się Piotr Jan i Aljamain Sterling, natomiast w wadze piórkowej pań naprzeciw siebie staną Amanda Nunes i Megan Anderson.

Gala UFC 259 odbędzie się w nocy z soboty na niedzielę. Początek karty głównej o 4:00. Pojedynku polsko-nigeryjskiego można spodziewać się najwcześniej o 6:00. Szczegółową relację z wydarzenia przeprowadzi serwis WP SportoweFakty.

Zobacz także:
-> MMA. UFC 259. Wyniki ważenia. Jan Błachowicz znacznie cięższy od Israela Adesanyi
-> Fame MMA 9. Wyniki ważenia. Jedna zawodniczka przekroczyła limit
-> MMA. FEN 33. Kacper Formela zmierzy się z Damianem Frankiewiczem
-> UFC 259: Błachowicz vs Adesanya. Karta walk. Gdzie oglądać?

Komentarze (1)
avatar
tomas68
6.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Legendarne banialuki.