Rajewski świetnie wszedł w pojedynek. Od pierwszych sekund doświadczony kickbokser z Płocka dyktował warunki w stójce i parterze, notując dwa łatwe obalenia. Czarnogórzec obudził się dopiero pod koniec pierwszej rundy i zepchnął Polaka do defensywy.
Savo Lazić ochoczo wyszedł do drugiego starcia, ale Rajewski szybko zastopował jego zapędy celnymi ciosami w stójce. Nokaut wisiał w powietrzu, "Hitman" chwiał się na nogach, ale szedł do przodu. Polak widząc, że rywal ma wytrzymałą szczękę, pokusił się o sprowadzenie, ale w parterze nie wyrządził mu krzywdy.
Lazić skrajnie wyczerpany udał się do narożnika przed trzecią rundą. Rajewski w ostatnim starciu polował na swoje firmowe wysokie kopnięcie, zwłaszcza, że rywal często zapominał o trzymaniu gardy. Polak konsekwentnie ranił rywala ciosami na korpus i pewnie dowiózł zwycięstwo do końcowego gongu.
ZOBACZ WIDEO: Kto będzie kolejnym rywalem Mameda Chalidowa? Wielkie nazwiska w głowach włodarzy KSW
Sędziowie nie mieli wątpliwości i jednogłośnie wskazali wygraną Sebastiana Rajewskiego. Dla 28-latka z poznańskiego Czerwonego Smoka to druga wygrana w KSW i udany powrót po 11-sekundowej porażce z Filipem Pejiciem.
W walce wieczoru KSW 59: Fight Code Mariusz Pudzianowski zmierzy się z Nikolą Milanoviciem. Transmisja z gali trwa w systemie PPV.
Zobacz także:
-> To prawdziwy kolos! Zobacz spotkanie Pudzianowskiego z "Bombardierem" [WIDEO]
-> Gigant ostrzega Mariusza Pudzianowskiego przed walką na KSW 59