Serigne Ousmane Dia i Mariusz Pudzianowski mieli się zmierzyć w głównej walce sobotniej gali KSW 59. Tuż po godzinie 17:00 organizacja wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że "Bombardier" z Senegalu doznał ataku wyrostka robaczkowego.
- Kłopoty zaczęły się rano. Dostałem informację o tym, że Ousmane źle się czuje. Ale nie było powodu do paniki, bo zawodnicy często źle się czują przed walką. Zajął się nim nasz zespół medyczny i poczuł się dobrze. Przed południem okazało się, że bóle wróciły. Nasz zespół podejrzewał wyrostek i podjęliśmy decyzję o przewiezieniu zawodnika do szpitala - tłumaczy Lewandowski.
Jak informuje jeden z właścicieli KSW, Senegalczyk został przewieziony do szpitala Wojskowej Akademii Medycznej w celu potwierdzenia diagnozy.
ZOBACZ WIDEO KSW 59. Słowa lekarza nie pozostawiają złudzeń. "Dopuszczenie Bombardiera do walki mogłoby skończyć się zgonem"
- Biorąc pod uwagę wszystkie szpitalne restrykcje, musieliśmy poczekać na komplet badań, przede wszystkim tomografię komputerową i diagnozę. Późnym popołudniem dostaliśmy informację, że Ousmane doznał ataku wyrostka i to się kwalifikuje do operacji. Sam zawodnik nie wyraził zgody na zabieg, ale lekarze zdecydowali, że na pewno nie zmierzy się z Pudzianowskim. Kwestie zdrowotne były i są dla nas najważniejsze. Udział w walce byłby dla niego zagrożeniem życia. A najgorszy był fakt, że o wszystkim dowiedzieliśmy się w ostatniej chwili - mówi Lewandowski i dodaje:
- Poprosiłem szpital o udostępnienie dokumentacji medycznej Ousmane'a. Jak tylko otrzymamy zgodę, opublikujemy ją na naszych stronach. Nie mamy nic do ukrycia.
Nerwowe poszukiwania rywala miały się rozpocząć zdecydowanie wcześniej. Tuż po tym, kiedy Senegalczyk zgłosił problemy zdrowotne.
- Nie chcieliśmy czekać na rozwój wypadków i szpitalną diagnozę. Myśleliśmy o sprowadzeniu zawodnika z Niemiec, Czech, Chorwacji. Musiał to być ktoś z testem na COVID, możliwością szybkiego przylotu do Polski. Pojawiła się opcja wystawienia zawodnika, który był na miejscu. On się ostatecznie wycofał i co gorsze straciliśmy parę godzin - tłumaczy Lewandowski.
Ostatecznie wybór padł na Nikolę Milanovicia, który mieszka w Łodzi. Serb od lat mieszkający w Polsce to były judoka. Walka z Pudzianowskim była jego debiutem w formule MMA. Pojedynek nie trwał jednak długo i okazał się totalną klapą. Na dodatek nie obyło się bez kontrowersji - Pudzianowski broniąc się przed obalaniem, chwycił siatkę i dzięki temu to on znalazł się w pozycji dominującej. Były strongman wygrał po ciosach w parterze, ale fani nie zostawili na nim suchej nitki i Łukaszu Bosackim, arbitrze, który prowadził starcie w klatce.
- Niestety, zdajemy sobie sprawę, że ta walka nie wyglądała najkorzystniej. Rozumiem niedosyt fanów, bo bardzo mocno nakręciliśmy zainteresowanie konfrontacją Pudzianowskiego z "Bombardierem". Ten pojedynek był nie do podrobienia i myślę, że stąd się bierze niezadowolenie kibiców. Dodatkowo w klatce miał miejsce błąd sędziowski, który wpłynął na odbiór walki. To chwycenie siatki przez Pudzianowskiego spotęgowało negatywny obraz pojedynku - ubolewa Lewandowski.
Dlatego też organizacja zapowiada, że będzie dążyć do zestawienia Pudzianowskiego z "Bombardierem", które ma być rekompensatą dla niezadowolonych kibiców.
- Mogę zagwarantować wszystkim kibicom, że jeśli zdrowie "Bombardiera" na to pozwoli, to ten pojedynek się odbędzie. On wciąż ma z nami ważny kontrakt. Mogę ujawnić, że on wykonał kawał promocyjnej pracy i nie otrzymał za to pół euro, bo nie doszło do walki. Jemu naprawdę zależało na tym występie, bo to się wiązało z wynagrodzeniem. Dlatego chcemy do tej walki doprowadzić jeszcze w tym roku - przekonuje Lewandowski.
Sam zawodnik opuścił już Polskę i przebywa w Paryżu, gdzie ma trafić na stół operacyjny.
- On musi się poddać tej operacji, bo dolegliwości same nie miną. Podjął bardzo duże ryzyko, odmawiając operacji w Polsce. Jeśli zabieg zakończy się sukcesem, jeśli wróci do zdrowia, to chcemy zestawić go z Pudzianowskim najszybciej jak to możliwe. Jesteśmy to winni kibicom - wyjaśnia Lewandowski.
Do kibiców zwrócił się również sam "Bombadier". Zawodnik z Senegalu w specjalnym nagraniu przeprosił rozczarowanych fanów.
Zobacz oświadczenie "Bombardiera":