Tu wirusem się nie przejmują. Już w piątek wielka gala z udziałem kibiców i polskich zawodników

Getty Images / By Seb Daly/Sportsfile / Na zdjęciu: Falcon Club Arena w Mińsku
Getty Images / By Seb Daly/Sportsfile / Na zdjęciu: Falcon Club Arena w Mińsku

Otwarte galerie, sklepy, restauracje, siłownie i ludzie niekorzystający z maseczek - tak wygląda codzienność zaledwie 500 km od Warszawy. W piątek u naszych wschodnich sąsiadów odbędzie się również gala MMA. Oczywiście z kibicami.

Białoruś od początku miała dość specyficzny stosunek do pandemii koronawirusa. Obecność SARS-CoV-2 nie spędzała przywódcy tego kraju snu z powiek. Wódz Aleksander Łukaszenka uznał, że wprowadzenie poważnych restrykcji nie ma najmniejszego sensu. I tak nie odwołał imprez masowych, nie zatrzymał rozgrywek ligowych, sam grał w hokeja, nie dbał o lockdown i przekonywał, że skuteczniejsza w walce z pandemią jest... wódka.

Według oficjalnych danych w ciągu ostatniej doby na Białorusi odnotowano 1170 nowych przypadków zachorowań, 10 pacjentów zmarło.

Nie powinien zatem dziwić fakt, że w piątek w hali Falcon Club Arena odbędzie się już druga w krótkim odstępie czasu gala MMA, w której udział wezmą kibice. Czeczeńska organizacja ACA w karcie walk znalazła również miejsce dla zawodników z Polski. I tak w Mińsku wystąpią między członkowie grupy menadżerskiej Shoker MMA Solutions Daniel Omielańczuk i Piotr Strus.

Szef i członkowie grupy przekonali się na własnej skórze, jak bardzo Białoruś różni się pod względem restrykcji od innych krajów Europy.

ZOBACZ WIDEO: Karolina Kowalkiewicz wraca do klatki UFC po fatalnej kontuzji. "To nie będzie pożegnalna walka"

- Nie tak dawno organizowałem wyjazd Sylwka Millera na galę Cage Warriors do Londynu - tłumaczy nam Artur Ostaszewski, szef Shocker MMA.

- Mogę powiedzieć, że to była skomplikowana logistycznie operacja. Oprócz testów na COVID musieliśmy przedłożyć list polecający z brytyjskiego ministerstwa sportu, który potwierdzał, że jesteśmy członkiem ekipy sportowej i przylatujemy reprezentować nasz kraj na zawodach. Do tego dochodził milion formalności, druczków, formularzy, oświadczeń. W przypadku wyjazdu na Białoruś nie mogę tego tak nazwać - wyjaśnia.

Jego zawodnicy przed wylotem do Mińska musieli oczywiście przejść testy na obecność wirusa. Organizacja ACA ponowiła je również po przybyciu do hotelu. I tym cała "skomplikowana" operacja się zakończyła.

- Strona białoruska od sportowców nie wymaga nawet wizy. Dla nich możliwy jest wjazd bez wizy na okres do 30 dni. Musiałem jedynie wydrukować i posegregować dokumenty, które otrzymałem od ACA: bilety, zaproszenie i inne drobne papiery. Mogę wprost powiedzieć, ile pracy poświęciłem na przygotowanie tych dwóch wypraw. Okiełznanie wyjazdu dwóch zawodników na ACA do Mińsku zajęło mi 40 minut. Na ogarnięcie wyjazdu Millera do Londynu potrzebowałem ponad 6 godzin - mówi Ostaszewski.

Organizacja ACA nie ukrywa, że to nie możliwość wpuszczenia kibiców na trybuny, a właśnie brak konieczności wiz dla zawodników jest głównym powodem, dla którego organizuje gale na Białorusi.

- Europejczycy, Brazylijczycy, Rosjanie, czy zawodnicy z USA mogą przekroczyć granicę tego kraju bez dodatkowych pozwoleń. W przypadku ACA, które zatrudnia zawodników z całego świata, to bardzo ułatwia zorganizowanie wydarzenia - tłumaczy nam Bajsangur Edelbijew, przedstawiciel ACA na Europę.

Pierwsza gala ACA w Mińsku odbyła się 9 kwietnia. Na trybuny wpuszczono oczywiście kibiców. Podobnie będzie w piątek.

- Tam też są pewne ograniczenia, ale myślę, że na pierwszej gali było około tysiąca osób. Tym razem na trybunach zasiądzie zdecydowanie więcej fanów, ponieważ walczy Artiom Damkowskij - wyjaśnia Edelbijew.

Grupa Shoker MMA przebywa na miejscu już od wtorku i przekonała się, jak bardzo sytuacja w Mińsku różni się od tej w Warszawie.

- Można powiedzieć, że w naszym przypadku o reżim sanitarny dba głównie organizacja ACA, która zorganizowała nam testy na obecność wirusa po przylocie. Biorąc pod uwagę sytuację polityczno-wewnętrzną, można odnieść wrażenie, że dla Białorusinów koronawirus nie istnieje. To jest totalnie inny świat - wyjaśnia współpracujący z Shocker MMA Kamil Machnicki.

Różnice pomiędzy stolicami państw, które dzieli zaledwie 545 kilometrów są widoczne gołym okiem. Określenia typy lockdown, dystans czy maseczka w zasadzie nie weszły do codziennego słownika Białorusinów.

- Osoby w maseczkach raczej należą do rzadkości. Można je spotkać czasami w zamkniętych powierzchniach. Restauracje, bary są otwarte, ludzie siedzą nie tylko w ogródkach, ale i w lokalach. Niedaleko hotelu znajduje się siłownia, która dysponuje ringiem i klatką. Jest czynna. Kiedy się do niej wybraliśmy, była wypełniona po brzegi. Było mnóstwo ćwiczących osób, nikt nie korzystał z maseczek - tłumaczy Machnicki.

Sama gala ACA 122 dla polskiego kibica zapowiada się arcyciekawie. Wspomniany wcześniej Omielańczuk zmierzy się w klatce z Amerykaninem Danielem Jamesem. Strus stoczy rewanżową walkę z innym Polakiem Rafałem Haratykiem. W Mińsku wystąpi również Karol Celiński, który podejmie Ukraińca Dmitrija Mikucę. Łącznie kibice obejrzą 14 pojedynków w formule MMA. Gala będzie pokazywana w systemie pay-per-view.

Zobacz także:
Tak nokautuje pretendent do pasa KSW

Gdzie oglądać galę KSW 60?

Źródło artykułu: