"To nie było zachowanie godne mistrza". Akop Szostak wbija szpilę Szymonowi Kołeckiemu

Materiały prasowe / KSW / Na zdjęciu: Akop Szostak
Materiały prasowe / KSW / Na zdjęciu: Akop Szostak

Pomiędzy nimi iskrzy już od kilku lat, a konflikt zostanie rozwiązany w klatce KSW. Akop Szostak odniósł się do burzy, jaka rozpętała się po ogłoszeniu jego walki z Szymonem Kołeckim. Wbił też szpilę swojemu rywalowi.

W tym artykule dowiesz się o:

Starcie Kołecki - Szostak będzie jedną z głównych walk wieczoru gali KSW 62, którą odbędzie się 17 lipca. Pojedynek został oficjalnie ogłoszony w miniony poniedziałek, a w sieci dosłownie zawrzało, ponieważ wielu fanów nie jest pocieszonych takim zestawieniem. W rozmowie z nami do całego zamieszania odniósł się Akop Szostak. Zawodnik stołecznego WCA Team opowiedział również o kulisach konfliktu z mistrzem olimpijskim w podnoszeniu ciężarów.

Czy ty też wyłączyłeś internet po ogłoszeniu twojej walki z Szymonem Kołeckim na KSW 62?

Internet to element mojej pracy i nie mogę sobie na to pozwolić. A poza tym - za to mi płacą w starciu z Szymonem. Przecież nikt mnie tam nie wziął ze względu na umiejętności. Mam wzbudzić zainteresowanie, sensację, głównie w sieci.

I wzbudziłeś, bo w sieci zawrzało. Jak czytam komentarze, to dochodzę do wniosku, że jesteś wariatem, który jest skazany na pewną porażkę.

Można powiedzieć, że on jest znacznie lepszy ode mnie. Nawet nie mam zamiaru się z tym kłócić. Ale wiesz doskonale, że w MMA nie takie sensacje miały miejsce. Zrobię wszystko, żeby rozstrzygnąć tę walkę na swoją korzyść. Jeśli uda mi się pokazać w klatce to, co na środowym sparingu, to powinno wystarczyć.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: współwłaściciel KSW powalczy z... Pudzianowskim?! Padła propozycja

A co się udało pokazać?

Mam za sobą najlepszy sparing w moim życiu i to nie są jakieś przechwałki. Trener Robert Jocz powiedział, że było bardzo dobrze i życzył mi, żebym to samo pokazał w klatce za dwa i pół tygodnia.

Kto ci pomaga w przygotowaniach?

Ze względu na klasę rywala ci sparingpartnerzy są bardziej wymagający. Pomagają mi Piotrek Strus, Damian Janikowski czy Rafał Kijańczuk. Staram się szukać mądrze, dobierać kolegów do pomocy. Zależy mi, żeby byli zbliżeni gabarytowo oraz siłowo do Kołeckiego, i żeby byli lepsi ode mnie.

Po co ci ta walka?

Całe życie jest szukaniem wyzwania. Każdy stawia sobie jakąś poprzeczkę, którą chce przeskoczyć. Ta walka jest moim osobistym wyzwaniem. Ostatni pojedynek nie był taki, jaki sobie wymarzyłem. Rywal nawet mnie nie trafił, coś tam pokazałem, ale uznałem, że to nie jest to, że potrzebuję kogoś mocniejszego. Kimś takim jest Kołecki. Pojawiły się też pewne nieporozumienia i to tylko dodaje pikanterii.

Czy to była jedyna oferta?

Nie. Prowadziliśmy rozmowy z Fame MMA i innymi organizacjami. Mogłem wybrać walkę łatwiejszą za bardzo dobre pieniądze. Nie zrobiłem tego, bo chciałem zmierzyć się z kimś lepszym od siebie. I dlatego po walce z Radkiem Słodkiewiczem powiedziałem mojemu menadżerowi, że chcę sportowego wyzwania. Jak rzucił nazwisko Kołecki, to powiedziałem tylko: o, k...a!

Ale zaakceptowałeś ofertę. Wielu kibiców odczuwa rozczarowanie. Uważają, że nie zasłużyłeś na walkę z Kołeckim. Jak się do tego odniesiesz?

Na pewno nie jest to idealny moment na taki pojedynek, bo on powinien się odbyć kilka lat wcześniej. Wtedy też zrodził się pomiędzy nami konflikt, który teraz odżył na nowo. Ale proponuję postawić się w moim położeniu: nagle Maciej Kawulski informuje, że szuka rywala dla Kołeckiego, mój menadżer odpowiada i kontaktuje się ze mną. Miałem odmówić?! Powiedziałem, że jestem gotowy.

Jest jeszcze druga strona medalu. To KSW mnie zaakceptowało i zrobił to również Kołecki. Przecież Szymon mógł zablokować ten pomysł! Dlaczego tego nie zrobił? Dlaczego nie odrzucił oferty walki ze "słabym Szostakiem"? Zaczynam się gubić w tym wszystkim. W trakcie naszego niedawnego spotkania u Mateusza Borka dodał też, że za walkę ze mną dostanie połowę gaży. Kilka dni później stwierdził już, że dostał dobrą kasę. Czy ktoś to może wytłumaczyć? Coś się nie kleją te jego wypowiedzi. Mam wrażenie, że to on zaczął podkręcać atmosferę.

Mimo to Kołecki jest odbierany jako prawdziwy mistrz, olimpijczyk, facet z klasą i zasadami. Ty masz wielu wrogów i raczej nie jesteś lubiany w środowisku MMA. Jak sądzisz, dlaczego tak się dzieje?

Kołecki jest mistrzem olimpijskim, bardzo utytułowanym sportowcem. Tego nie można kwestionować. Poza tym w klatce prezentuje się kapitalnie i jest na fali zwycięstw. Ja nie jestem aż tak bardzo kojarzony z MMA. A jeśli jestem, to fani zapamiętali raczej moją porażkę z Erko Junem. Po niej wylała się na mnie fala krytyki i ją nawet rozumiałem, bo nic w klatce nie pokazałem. Ale Kołecki też nie jest krystaliczny.

Co masz na myśli?

Chciałbym, żeby wszyscy byli wobec siebie uczciwi, żeby rozliczali się ze swoich słów i czynów. Szymon twierdzi, że w jakimś wywiadzie go obraziłem, ale już nie wspomina, że nazywałem go wybitnym sportowcem, że mu kibicowałem, szanowałem jego dokonania. Dlaczego o tym zapomina? To on zaczął ten konflikt pierwszy, a teraz nazywa mnie hejterem. Nie rozumiem tego, ale wróćmy do jego wizerunku. Niech Szymon będzie uczciwy i rozliczy samego siebie.

Z czego?

Z tego, co zrobił przed starciem z Michałem Bobrowskim. Wszyscy pamiętają ten pojedynek, bo to jedyna porażka w rekordzie Kołeckiego. Przed walką zawsze zbija się z rywalem piątkę. Kołecki też to zrobił, ale tylko po to, żeby oszukać Bobrowskiego i zadać mu cios. To nie było eleganckie, godne mistrza zachowanie i ono nie powinno mieć miejsca w klatce MMA. Wszyscy ze mnie chcą zrobić tego złego, a nie pamiętają o tej słabej akcji w wykonaniu Szymona. Tak czy inaczej - wiem, że ja z Kołeckim piątki przed samą walką nie zbiję.

Wydaje mi się, że to nie był pomysł Kołeckiego, ale jego trenera. Takie sytuacje zdarzały się w walkach zawodników prowadzonych przez trenera Mirosław Oknińskiego.

Nie chcę wciągać w tę dyskusję trenera Oknińskiego, bo to Szymon był tego wieczoru w klatce. Ile on ma lat? Przecież każdy ma swój rozum i odpowiada za swoje zachowanie. To nie była jego pierwsza walka, nie możemy zrzucić całej winy na stres. To był jego siódmy pojedynek w formule MMA. Mnie też poniosło w jednym z wywiadów w 2018 roku. Przyznaję to uczciwie. Powinienem użyć innych słów. Teraz jestem za to rozliczany i ja to rozumiem. Ale rozliczajmy się uczciwie. To nie ja prowokowałem Kołeckiego, to on i jego trener próbowali sprowokować mnie do walki na gali Babilon MMA. Cieszę, że dojdzie do niej na KSW.

Zobacz także:
Polka jedzie na igrzyska
Znane szczegóły walki F. Jemieljanienki

Źródło artykułu: