Gamrot w rozmowie z reporterem UFC przyznał, że w 100 procentach wykonał to, co zakładał ze sztabem trenerskim.
- Plan na walkę był dokładnie taki, jaki wykonałem. Chciałem go poddać, bo wszyscy wiedzą, że Jeremy to świetny striker, ma dużą moc w rękach. Mój plan był prosty - obalić i poddać. Minuta i po sprawie - wyznał były mistrz KSW w wadze piórkowej i lekkiej.
Polak nie obiera łatwej drogi w UFC. Szybko chce udowodnić, że należy do ścisłej czołówki na świecie. Dlatego też mierzy wysoko w kwestii kolejnego rywala.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Błachowicz jak automat. Widać moc!
- Jestem tutaj by udowodnić, że jestem najlepszym zawodnikiem na świecie. Pochodzę z Polski, nazywam się Mateusz Gamrot i jestem gotowy na każdego z czołowej "15" czy nawet "10" - podkreślił.
"Gamer" zaznaczył, że wygrana ze Stephensem jasno pokazuje, że jego słowa o byciu w światowej czołówce nie są na wyrost. Polak dał na to świetny przykład, zerkając na listę walk Amerykanina w UFC.
- Spójrzcie. Jeremy walczył z Yairem Rodriguezem, Zabitem Magomedszaripowem, Gilbertem Melendezem, Frankiem Edgarem, Maxem Hollowayem i innymi zawodnikami z czołówki. Z wszystkimi dotrwał do decyzji sędziów, a ja by wygrać z nim potrzebowałem minuty - powiedział uśmiechnięty Mateusz Gamrot.
Zobacz także:
Wyniki porannego ważenia przed KSW 62
Sarara ma nowego rywala!