"Do końca wszyscy wierzyliśmy". Świat żegna Artura "Walusia" Walczaka

Instagram / instagram.com/artur_walus_walczak/ / Artur Walczak
Instagram / instagram.com/artur_walus_walczak/ / Artur Walczak

Artur "Waluś" Walczak nie żyje. To finał smutnej historii, która zaczęła się podczas gali PunchDown 5. Środowisko żegna byłego strongmana i zawodnika MMA.

W tym artykule dowiesz się o:

Dramat zaczął się 22 października podczas gali PunchDown. W półfinale Artur Walczak otrzymał potężny cios od Dawida Zalewskiego. To był potężny nokaut.

"Walusiem" szybko zajęły się służby medyczne, został przewieziony do szpitala, gdzie rozpoczęła się walka o jego życie.

Lekarze musieli usunąć mu krwiaka z mózgu. Był też cały czas w śpiączce. Niestety w piątek spełnił się najczarniejszy scenariusz - Walczak zmarł.

Dawid "Zaleś" Zalewski opublikował wymowne zdjęcie w mediach społecznościowych.

"Wspominam go jako bardzo sympatycznego i otwartego człowieka. Smutek" - dodał komentator Dominik Durniat.

"Spoczywaj w pokoju Przyjacielu. Do końca wszyscy wierzyliśmy... Mam nadzieję, że tam będzie Ci lepiej niż tu... Świat się kończy" - sentymentalny wpis zamieścił też jego przyjaciel Piotr "Bonus BGC" Witczak.

"Wbrew temu, jak pewnie go postrzegano, był sympatycznym i wiecznie uśmiechniętym facetem" - to słowa konferansjera Krzysztofa Skrzypka.

"Artur walczył do końca, kto miał okazję chociaż chwilę porozmawiać wiedział jak bardzo ciepłym i pozytywnym był wielkoludem" - dodał trener Łukasz Markowski.

O byłym Walczaku pamiętało również środowisko strongmanów.

Artur Walczak Sportową karierę rozpoczynał od zawodów strongman - jego największym sukcesem było wicemistrzostwo Polski w parach z 2015 roku. Potem próbował sił w walkach MMA, a w ostatnim czasie przeniósł się z kolei do organizacji PunchDown.

Zobacz także:
Jest znana przyczyna śmierci Artura Walczaka

Źródło artykułu: