Dramat zaczął się 22 października podczas gali PunchDown. W półfinale Artur Walczak otrzymał potężny cios od Dawida Zalewskiego. To był potężny nokaut.
"Walusiem" szybko zajęły się służby medyczne, został przewieziony do szpitala, gdzie rozpoczęła się walka o jego życie.
Lekarze musieli usunąć mu krwiaka z mózgu. Był też cały czas w śpiączce. Niestety w piątek spełnił się najczarniejszy scenariusz - Walczak zmarł.
Dawid "Zaleś" Zalewski opublikował wymowne zdjęcie w mediach społecznościowych.
"Wspominam go jako bardzo sympatycznego i otwartego człowieka. Smutek" - dodał komentator Dominik Durniat.
Nie żyje Artur "Waluś" Walczak. Miałem okazję komentować jego walki na galach Slugfest i wspominam go jako bardzo sympatycznego i otwartego człowieka. Smutek.
— Dominik Durniat (@DDurniat) November 26, 2021
"Spoczywaj w pokoju Przyjacielu. Do końca wszyscy wierzyliśmy... Mam nadzieję, że tam będzie Ci lepiej niż tu... Świat się kończy" - sentymentalny wpis zamieścił też jego przyjaciel Piotr "Bonus BGC" Witczak.
"Wbrew temu, jak pewnie go postrzegano, był sympatycznym i wiecznie uśmiechniętym facetem" - to słowa konferansjera Krzysztofa Skrzypka.
"Artur walczył do końca, kto miał okazję chociaż chwilę porozmawiać wiedział jak bardzo ciepłym i pozytywnym był wielkoludem" - dodał trener Łukasz Markowski.
O byłym Walczaku pamiętało również środowisko strongmanów.
Artur Walczak Sportową karierę rozpoczynał od zawodów strongman - jego największym sukcesem było wicemistrzostwo Polski w parach z 2015 roku. Potem próbował sił w walkach MMA, a w ostatnim czasie przeniósł się z kolei do organizacji PunchDown.
Zobacz także:
Jest znana przyczyna śmierci Artura Walczaka