Kołecki, który od kilku lat spełnia się w MMA, jest wolnym zawodnikiem od 2 listopada tego roku. Wtedy też poinformował opinię publiczną o rozwiązaniu kontraktu z organizacją KSW. Były mistrz olimpijski na brak ofert nie narzeka, ale w ostatnich dniach skupia się głównie na kwestiach prywatnych. W rozmowie z nami opowiedział o negocjacjach ze stronami, operacji kolana, rehabilitacji, ale też stracie bliskiej osoby.
Artur Mazur, WP SportoweFakty: Jak wygląda powrót do pełnej sprawności po operacji?
Szymon Kołecki, były sztangista, obecnie zawodnik MMA: Już od ponad roku miałem kłopoty z kolanem. Łąkotka była pęknięta, a finalnie ułamał się jej róg. Po zakończeniu współpracy z KSW, uznałem, że to idealny moment, żeby zadbać o zdrowie. Operacja odbyła się pod koniec października. Jestem w trakcie rehabilitacji.
Żałujesz, że współpraca z KSW się zakończyła?
Nie.
A jak odebrałeś słowa Macieja Kawulskiego, który stwierdził, że w twoich wypowiedziach o zakończeniu współpracy było "dużo prawdy, ale też dużo konfabulacji".
Z jego ust to było pierwsze niemiłe zdanie pod moim adresem. Dlatego puściłem to mimo uszu. Natomiast to, co powiedział, było nieprawdą. Generalnie miałem z Maćkiem dobre relacje, dlatego uważam, że to były niestosowne słowa.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce". Maciej Kawulski zdradza, dlaczego Wrzosek został zwolniony z KSW
Kiedy wrócisz do rywalizacji?
W tym momencie trudno mi podać konkretny termin. Liczę, że to stanie się marcu lub kwietniu. Ale jeśli ustalenia kontraktowe będą dotyczyć innych terminów, to również wezmę je pod uwagę.
Domyślam się, że po Szymona Kołeckiego ustawiła się kolejka. Ile ofert spłynęło?
Jeśli chodzi o te bardzo ważne, które zaspokajają moje oczekiwania finansowe, są trzy. Gdybym się jednak zdecydował na kontynuowanie przygody z MMA za mniejsze wynagrodzenie, to kilka innych ofert również leży na stole. W grę wchodzą tylko polskie organizacje.
Za kulisami usłyszałem, że jedną z tych organizacji był FEN, który miał pomysł na zestawienie z Michałem Materlą. Czy możesz potwierdzić?
Faktycznie otrzymałem jeden telefon od prezesa Pawła Jóźwiaka. To było przed ostatnią galą FEN. Zapytałem tylko prezesa, czy zdaje sobie sprawę, jakie honoraria wchodzą w grę. Liczył, że jest w stanie spełnić moje oczekiwania, chciał ocenić sprzedaż z ostatniej gali i wrócić do rozmowy. Jak wiemy, Materla ostatecznie wrócił do KSW i niewykluczone, że innych pomysłów na moją walkę w FEN-ie nie ma. Ale ofertę z tej organizacji traktuję jako jedną z tych luźnych propozycji.
Myślę, że na poważnie bierzesz pod uwagę ofertę z Fame MMA. Nie tak dawno prezes Krzysztof Rozpara zasugerował, że "jest szansa, żeby wkrótce pojawiły się jakieś wiadomości".
Osobiście nie rozmawiam z żadnym z przedstawicieli tej organizacji. Mam co najmniej dwóch menadżerów, którzy mają pełnomocnictwo do prowadzenia rozmów w moim imieniu. Wiem, że negocjują z trzema organizacjami. Szczerze powiedziawszy, nie wiem, na jakim etapie znajdują się te negocjacje i nie wiem, czy na dzień dzisiejszy rozmowy z Fame w ogóle się toczą. Poprosiłem ich, żeby mnie poinformowali, kiedy dotrą do punktów związanych z finansami, datą i przeciwnikiem. Na razie jest cisza, ale przypuszczam, że rozmowy z Fame się toczą.
W ostatni czasie spekuluje się, że mógłbyś się zmierzyć z "Don Kasjo". Czy taka walka chodzi ci po głowie?
Szczerze powiedziawszy, po głowie nie chodzi mi absolutnie żadna walka z moim udziałem. W ostatnich tygodniach przeżywam prawdziwą huśtawkę nastrojów. Jesienią wszystkie nasze dzieci obchodziły urodziny. Cała czwórka. Za chwilę będzie je obchodzić również żona, więc naprawdę mamy co świętować. Ale z drugiej strony przeżyliśmy wielką tragedię, ponieważ tydzień temu zmarł mój najbliższy trener od podnoszenia ciężarów. Był dla mnie trzecim rodzicem. Był zdrowy, nie chorował, a COVID wykończył go w 10 dni. Wielki dramat. Iwan Grikurow uczestniczył nie tylko w moim szkoleniu, on mnie również wychowywał jako człowieka. Dlatego szczególnie nie rozmyślam o kolejnych walkach. Skupiam się również na rehabilitacji. Potencjalne zestawienia trafiają do mnie za pośrednictwem mediów i wtedy siłą rzeczy je analizuję.
Bierzesz na poważnie walkę z Życińskim w formule bokserskiej?
Zestawienie nas w MMA nie miałoby sensu, bo na papierze byłoby mało ciekawe. W tej formule byłbym faworytem. W boksie byłoby ciekawiej i te szanse rozłożyłyby się inaczej. Myślę, że każdy kibic miałby swoją teorię na temat możliwego rozstrzygnięcia. Z tego punktu widzenia to byłoby interesujące zestawienie. Na pewno przygotowałbym się rzetelnie do tego pojedynku i mógłbym podjąć takie wyzwanie.
A czy rozważasz walkę w popularnej ostatnio rzymskiej klatce?
Nie jestem miłośnikiem walk na gołe pięści, ale gdyby walka w tej klatce odbyła się na zasadach bokserskich lub MMA, to nie mam nic naprzeciwko. Najważniejsze, żeby odbyła się na cywilizowanych, sportowych zasadach. Mam na myśli dyscyplinę.
A czy nie masz obaw, że Fame to nie jest najlepsze miejsce dla olimpijczyka?
Nie traktuje tego w kategoriach "co jest, a co nie jest dla mnie". Zdaję sobie sprawę, że tam jest specyficzny rodzaj kibiców. Widzę, że poziom konferencji prasowych czasami przypomina rynsztok. Tak, to nie jest mój styl. Ale gdybym podpisał kontrakt z Fame i zobowiązał się do promocji walki, to robiłbym to w inny sposób. Na pewno nie zaangażowałbym się w te historie, które ze sportem nie mają wiele wspólnego. Wiem, że są ludzie, którzy muszą "przydymić", żeby wzbudzić zainteresowanie swoją osobą. Jestem mistrzem olimpijskim, wielokrotnym rekordzistą świata i jakimś tam zawodnikiem MMA. Myślę, że da się wypromować moją walkę bez tych słynnych "dymów". A jeśli ktoś nie potrafi tego zrobić, to nie powinien się brać za podpisywanie kontraktu ze mną. Z drugiej, gdyby trafił do Fame, to być może poziom tych dyskusji by się podniósł. Dobry przykład dał Krzysiek Radzikowski, który pokazał, że można powiedzieć coś ostro i jednocześnie zachować dobry smak. Trash-talk jest dla mnie akceptowalny, obelgi już nie. Dlatego byłem zniesmaczony, kiedy obserwowałem wymiany zdań pomiędzy Marcinem Wrzoskiem i "Don Kasjo".
Kiedy chcesz zakończyć negocjacje ze stronami?
Czekam na moment, kiedy poczuję, że moje stare kontuzję są już zaleczone. Jeśli poczuję, że jestem w pełni sprawny i mogę spokojnie zwiększać obroty na treningu, to wtedy nacisnę moich przedstawicieli, żeby skonkretyzowali te rozmowy. Myślę, że to się rozstrzygnie samo na początku przyszłego roku.
Pod koniec obecnego w klatce KSW dojdzie do hitowego starcia Mameda Chalidowa i Roberto Soldicia. Kto i dlaczego jest twoim faworytem?
Trudno mi obiektywnie do tego podejść, bo chciałbym, żeby wygrał Chalidow. Z drugiej strony wiem, jakimi argumentami dysponuje Roberto Soldić. Chorwat będzie walczył w stylu Aziza Karaoglu, który nie "leżał" Mamedowi. Chalidow ma jednak ten błysk geniuszu i potrafi wyczarować dosłownie wszystko, dopóki nie jest zmęczony. Soldić to solidny "stójkowicz", który umie bronić obalenia. Jeden może to skończyć przed czasem i drugi również. I właśnie dlatego mam wrażenie, że ta walka nie ma w sobie wielkich tajemnic. Wydaje mi się, że nie wydarzy się nic, czego nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Gdybym miał procentowo ocenić, to odrobinę większe szanse daję Soldiciowi. Ale na pewno będę kibicował Chalidowowi.
Zobacz także:
Chalidow przeanalizował rywala
Adam Niedźwiedź z nowym rywalem