Ten pojedynek od momentu jego ogłoszenia elektryzował fanów MMA na całym świecie. W klatce spotkali pełnoprawny i tymczasowy mistrz UFC. Ale nie tylko to rozpalało wyobraźnię fanów - obaj to byli klubowi koledzy z paryskiego MMA Factory. Z jednej strony brutalna siła pięści Francisa Ngannou, z drugiej niesamowita praca nóg i dynamika Cyrila Gane.
Na początku pierwszej rundy kilka soczystych bomb wyprowadził Ngannou. "Predator" sięgał również po klincz. Gane nie unikał walki na chwyty, ale ulokował również na korpusie rywala efektowne obrotowe kopnięcie. Francuz okopywał też wykroczną nogę Ngannou. Pierwsza runda była wyrównana z lekkim wskazaniem na Gane'a. Wydawało się również, że trudniej oddychał po niej Ngannou.
Druga odsłona przebiegła pod dyktando Gane'a, który umiejętnie trzymał rywala na dystans. Wyprowadzał też sporo kopnięć na obandażowane kolana Ngannou. Gane unikał też prawej pięści "Predatora", która mogłaby kruszyć mury. Kameruńczyk miał problem ze skróceniem dystansu. W połowie rundy publiczność wstrzymała oddech, obrotowe kopnięcie Gane'a prześlizgnęło się po głowie Kameruńczyka.
ZOBACZ WIDEO: Borys Mańkowski rozczarowany wynikiem walki wieczoru na KSW 66. Martin Lewandowski komentuje werdykt sędziów
Ngannou obudził się w trzeciej rundzie i udowodnił, że obawy o jego kondycję okazały się bezpodstawne. Po minucie "Predator" kapitalnie przechwycił frontalne kopnięcie rywala i dosłownie zrzucił go do parteru. Na dodatek Ngannou wylądował w pozycji bocznej, po chwili był też za plecami Gane'a, ale szansy na jego rozbicie ciosami nie wykorzystał. Gane co prawda wrócił po siatce do stójki, ale rundę przegrał.
W kolejnej odsłonie Gane ponawiał ataki na wykroczną nogę rywala. Dołożył też dynamiczną obrotówką na korpus i kopnięcie frontalne. W połowie rundy Ngannou znów ruszył do klinczu pod siatką i skutecznie przeniósł walkę do parteru. Gane starał się wracać do stójki, ale brutalna zapaśnicza siła pozwalała Ngannou przenosić akcję na ziemię. To musiało zrobić wrażenie na sędziach punktowych i kibicach, którzy od tej strony jeszcze Kameruńczyka nie poznali.
Po 70 sekundach ostatniej odsłony Gane sprowadził rywala do parteru i znalazł się w jego gardzie. Wydawało się, że to była kluczowa dla przebiegu całej walki akcja. Ale po chwili Francuz popełnił kardynalny błąd. Postanowił pójść po "skrętówkę" i stracił pozycję w kluczowym momencie pojedynku. Ngannou dotrwał w dominującej pozycji do końca starcia i to on po jednogłośnym werdykcie sędziów (48:47, 48:47, 49:46) wzniósł ręce w geście triumfu. Po walce okazało się, że Kameruńczyk walczył z kontuzją więzadła w kolanie.
W innym starciu mistrzowskim po kapitalnej, pełnej ciosów i zwrotów walki pas mistrza kategorii muszej odzyskał Daiveson Figueirefo. Brazylijczyk wziął rewanż na Brandonie Moreno i zrzucił go z tronu. Niewykluczone, że obaj spotkają się w klatce UFC po raz czwarty. Po trzech pojedynkach obaj mają na koncie po jedynym triumfie, a jedno ze starć zakończyło się remisem.
Wyniki gali UFC 270:
Walka wieczoru
120,2 kg: Francis Ngannou pokonał Ciryla Gane'a po jednogłośnej decyzji (48-47, 48-47, 49-46)
Karta główna
56,7 kg: Deiveson Figueiredo pokonał Brandona Moreno po jednogłośnej decyzji (48-47, 48-47, 48-47)
77,1 kg: Michel Pereira pokonał Andre Fialho po jednogłośnej decyzji (29-28, 29-28, 29-28)
61,2 kg: Said Nurmagomedov pokonał Cody’ego Stamanna przez poddanie (gilotyna), runda 1, 0:47
77,1 kg: Michael Morales pokonał Trevina Gilesa po TKO, runda 1, 4:06
Karta wstępna
61,2 kg: Victor Henry pokonał Raoniego Barcelosa po jednogłośnej decyzji (30-27, 30-27, 30-27)
77,1 kg: Jack Della Maddalena pokonał Pete’a Rodrigueza przez TKO, runda 1, 2:59
61,2 kg: Tony Gravely pokonał Saimona Oliveirę po jednogłośnej decyzji (30-27, 30-27, 30-27)
70,3 kg: Matt Frevola pokonał Genaro Valdeza przez TKO, runda 1, 3:15
Karta przedwstępna
52,2 kg: Vanessa Demopoulos pokonał Silvanę Gómez Juarez przez poddanie (balacha), runda 1, 2:25
56,7 kg: Jasmine Jasudavicius pokonał Kay Hansen po jednogłośnej decyzji (30-27, 29-28, 29-28)