Puścił oko do Rosjan. "To naplucie w twarz Ukraińcom"

Jak zapowiadał, tak zrobił. Dana White nie poszedł za przykładem największych organizacji sportowych na świecie. Po ostatniej gali UFC pozostał ogromny niesmak, ale na tym problem się nie kończy.

Artur Mazur
Artur Mazur
Dana White Getty Images / Chris Unger / Na zdjęciu: Dana White
Dyskusja na temat możliwych sankcji dla zawodników z Rosji rozpoczęła się już przed galą UFC 272, która w sobotni wieczór odbyła się w Las Vegas. Szef organizacji Dana White pytany o wprowadzenie ograniczeń, nawiązywał do czasów pandemii i odpowiadał wymijająco.

- Zawsze to powtarzam: kiedy wszystkim wydaje się, że świat staje się normalny, to tak naprawdę robi się jeszcze bardziej szalony. Zobaczymy więc, jak to wszystko się zakończy. Nie mam pojęcia, co się stanie z Rosją i wszystkimi tego typu kwestiami. Po prostu nie wiem - tłumaczył lakonicznie.

Przekaz był jednak klarowny i oznaczał jedno: żadnych sankcji nie będzie. Tak też się stało - Tagir Ułanbekow oraz Umar Nurmagomiedow weszli do oktagonu, w którym reprezentowali barwy rosyjskie. Oczy kibiców były zwrócone nie tylko na nich, ale również na rywala drugiego z zawodników. Brian Kelleher zapowiadał, że do klatki wejdzie w barwach Ukrainy. Przed galą zmienił jednak zdanie i poinformował, że do pojedynku z Rosjaninem wyjdzie z flagą pokoju. Wtedy zaczęły się problemy.

"Niestety nie pozwalają mi wyjść z flagą pokoju na świecie" - napisał na Twitterze. I faktycznie do oktagonu wyszedł bez barw symbolizujących pokój.

Gwizdy w hali

Zażenowania działaniami UFC nie kryli kibice zgromadzeni w hali. Nie ukrywają go również komentatorzy Polsatu Sport, który w nocy z soboty na niedzielę zasiedli przed mikrofonem, żeby skomentować wydarzenia z Las Vegas.

- Dana White pokazał, co jest dla niego najważniejsze. Z pewnością nie chodziło mu o jakiś manifest polityczny. On po raz kolejny pokazał, że rachunek finansowy musi się zgadzać - mówi nam Tomasz Marciniak.

- Dla niego liczy się tylko pieniądz - wtóruje mu Łukasz Jurkowski. - Szef UFC utrzymuje dobre stosunki z Rosją i dlatego nie interweniuje. Niestety, nie spodziewałem się z jego strony żadnych sensownych deklaracji. To straszne i przykre - dodaje.

Na tym jednak wieczór symbolicznych gestów w Las Vegas się nie zakończył. W trakcie gali do Galerii Sław UFC został wprowadzony reprezentujący Rosję Chabib Nurmagomiedow. Umieszczenie go w tym zaszczytnym gronie w trakcie trwania brutalnej wojny w Ukrainie wzbudziło ogromny niesmak.

- To wszystko można było to odłożyć w czasie, poczekać na rozwój sytuacji na świecie. Przecież nie jest tajemnicą, że Nurmagomiedow utrzymuje bliskie relacje z Władimirem Putinem i Ramzanem Kadyrowem. To było naplucie w twarz Ukrainie - mówi "Juras".

W podobnym tonie wypowiada się Marciniak, który zwraca uwagę na reakcje kibiców zgromadzonych tego wieczoru w hali T-Mobile Arena. - Oni po prostu wybuczęli Rosjan występujących w oktagonie, ale też samego Chabiba Numagomiedowa. Z kolej brawami nagrodzono Ukrainkę Marynę Moroz. Publiczność w Stanach jest świadoma tego, co się dzieje. To smutne, że przez właścicieli UFC przemawia cynizm i brak empatii - tłumaczy.'

Problem powróci

Wydaje się, że szef UFC w końcu będzie musiał zmierzyć się z problemem sankcji dla rosyjskich zawodników. Jeśli nie na gali, która odbędzie się w najbliższy weekend w Las Vegas, to na kolejnej - zaplanowanej na 19 marca - już tak.

Tego dnia w Londynie mają wystąpić trzej rosyjscy zawodnicy: Aleksander Wołkow, Szamil Abdurachimow oraz Siergiej Pawłowicz. Pierwszy z nich ma być bohaterem walki wieczoru i w O2 Arenie zmierzyć się z Tomem Aspinallem. Rodzi się jednak pytanie, czy Rosjanie zostaną wpuszczeni na terytorium Anglii.

- Wszystko tak naprawdę leży w rękach tamtejszych urzędników. Przecież White oficjalne przyznał, że robił wszystko, żeby Wołkow pojawił się na Wyspach wcześniej. Szef UFC zrobi wszystko, żeby jego walka się odbyła. Zrobi to dla kasy - przekonuje Jurkowski

- Myślę, że Rosjanie zostaną po prostu usunięci z karty londyńskiej gali. Pamiętajmy, że UFC już wcześniej przygotowało plan B w przypadku Wołkowa - twierdzi Marciniak.

Wydaj się jednak, że zawodnicy z Rosji mogą spać spokojnie. Ratunkiem dla nich mogą się okazać gale na Bliskim Wschodzie, które amerykański gigant już organizował w czasie pandemii. Wtedy zawodników z różnych części świata do Abu Dhabi zabierały specjalne czartery.

- W obecnej sytuacji geopolitycznej White może taki ruch wykonać. Dla niego zorganizowanie gali na Bliskim Wschodzie nie jest najmniejszym problemem. Skoro był w stanie organizować je w czasie głębokiej pandemii, to dziś również może to zrobić - mówi Marciniak.

Ale czy Rosjan spotkają w UFC jakiekolwiek ograniczenia? Czy szefowie organizacji zdobędą się na sankcję minimalną, jaką byłby zakaz występów w narodowych barwach?

- Aby tak się stało, wokół UFC musiałby się pojawić bardzo nieprzyjemny klimat. Być może White'a do działania zmusi postawa organizacji takich jak Bellator czy PFL. Tylko na nie UFC się ogląda i tylko one są w stanie sprawić, że ta kula śnieżna ruszy - mówi Marciniak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×