- Kowalczyk i jego sztab byli przekonani, że pójdę do parteru, bo cały czas były prowokacje - powiedział Mariusz Pudzianowski (11-5) po efektownym zwycięstwie na Tyberiuszem Kowalczykiem (3-1). "Pudzian" zaskoczył wszystkich perfekcyjną taktyką. Przeniósł walkę na dół dopiero wtedy, kiedy był przekonany o swoim zwycięstwie. W pierwszej i drugiej rundzie bardzo mocno okopał nogę Kowalczyka, a później dokończył dzieła zniszczenia piekielnymi łokciami. - Nos Tyberiusza został złamany, czułem jak mu "uciekł". Po jednym strzale krew od razu trysnęła - wyjaśnił "Pudzian". Czasu na świętowanie po KSW 39 nie będzie. - W poniedziałek idę do pracy na budowę - powiedział w swoim stylu Pudzianowski.