- Kiedy usłyszałem, że do końca pierwszej rundy pozostało 40 sekund pomyślałem, że jestem w domu. Nie wiedziałem tylko, czy jestem w stanie wyjść do drugiej. Nie pamiętam, co działo się w drugiej odsłonie. Wiedziałem, że jedyną szansą jest wejście w nogi - powiedział Tomasz Oświeciński po walce z "Popkiem". "Strachu" przetrwał nawałnicę rywala i to on sięgnął po zwycięstwo w debiutanckiej walce w formule MMA. W rozmowie z mediami Oświeciński odniósł się do ataku ze strony Artura Szpilki, który wkroczył do klatki tuż po pojedynku.