- Jestem zadowolony, ale nie do końca. Wyobrażałem sobie to trochę inaczej, chciałem zakończyć to w pierwszej rundzie. Trochę za bardzo się podpaliłem i zmarnowałem sporo tlenu. Na szczęście mój przeciwnik był bardziej zmęczony. Liczyłem na nokaut. Uderzałem dół, góra, dół. Udało się wygrać na punkty. Czułem, że parę fajnych ciosów weszło - mówił Krystian Kaszubkowski, tuż po swojej walce na gali KSW 55.