- Wszystko odbyło się wokół planu. Staraliśmy się utrzymać walkę w stójce. Mam mocne uderzenia i mocno kopie. Spełniłem swój cel. Trafiłem go mocnym podbródkiem. Misja wykonana. Nokaut mógł się podobać wszystkim kibicom. Od poniedziałku wracam na salę - mówi Radosław Paczuski.