Sędzia Tomasz Bronder był gościem programu "Klatka po klatce". Arbiter główny KSW wyjaśnił, dlaczego przerwał walkę Damiana Janikowskiego z Tomem Breesem, która miała miejsce na gali KSW 74. Swoją argumentację Bronder rozpoczął od przytoczenia przepisów obowiązujących w MMA. Zwrócił również uwagę na inny aspekt tego zdarzenia. - Cały czas narracja dotyczy Damiana Janikowskiego. On mówi, co czuł, co robił, co miał na myśli. Pamiętajmy, że było trzech uczestników zdarzenia. Ja sprawdzałem rękę i tam było klepnięcie. Sygnały ze strony Damiana były również sprzeczne - wyjaśnił Bronder. Zdaniem sędziego, brak reakcji na zachowanie Janikowskiego, byłby krzywdzący dla samego Anglika. - Spójrzmy na perspektywę Breese'a. Załóżmy, że Janikowski jest cwaniakiem i pokazuje sędziemu, że jest "OK", ale klepie rywala, ten puszcza uchwyt, Damian wychodzi [z techniki kończącej - red.], ubija rywala jak kotleta, wskakuje na klatkę i mówi "jestem bohaterem". Jak wytłumaczylibyśmy Tomowi Breese'owi, dlaczego sędzia był dziesięć centymetrów od zdarzenia, widział klepnięcie, ale nie przerwał walki? Bo, co? Bo Damian Janikowski jest z Polski i mu kibicujemy, a KSW to jest "shit"? Musimy to brać pod uwagę, ale nie podejrzewam Damiana o tak zwane "brazylijskie klepanie" - powiedział Bronder.