Gdyby przed ubiegłym sezonem Formuły 1 ktoś prorokował, że w końcowej klasyfikacji dwa pierwsze miejsca zajmą zespoły Brawn GP oraz Red Bull Racing, prawdopodobnie spotkałby się z ogromnym zdziwieniem. Tymczasem rzeczywistość okazała się zupełnie inna niż przewidywano. Obie stajnie wręcz zdeklasowały konkurencję. Wielu obserwatorów uważa, że był to jednak tylko wypadek przy pracy dominujących przed laty zespołów. Innego zdania jest szef Ferrari - Stefano Domenicali, który wychodzi z założenia, że także i w przyszłym sezonie Brawn GP oraz Red Bull będą prezentowały wysoką formę. Być może nawet ponownie włączą się do walki o mistrzostwo.
Nie da się ukryć, że w minionym już sezonie F1 zarówno zespół Ferrari jak i McLaren, spisywały się zdecydowanie poniżej oczekiwań. W większości wyścigów o zwycięstwa walczyły tylko dwie stajnie: Brawn GP oraz Red Bull. Warto jednak zauważyć, że spora część zespołów, które wcześniej dominowały w F1, w ubiegłym sezonie włożyła mnóstwo nakładów pieniężnych w rozwój systemu KERS oraz podwójnych dyfuzorów. Szczególnie ta pierwsza technologia dla większości teamów okazała się niezbyt trafną decyzją. Wydaje się zatem, że w przyszłym sezonie wszystko powinno wrócić do "normy".
Domenicali twierdzi jednak, że nie ma co liczyć na to, iż w przyszłym sezonie oba teamy, które ostatnio zdominowały F1, będą odstawały od reszty. - Bardzo szanuję te zespoły. Brawn miał ogromną przewagę na początku sezonu. Na pewno rozpoczęli już oni prace nad nowym samochodem. Bardzo dobrze znam Rossa i dlatego jestem pewien, że już pracuje. Świetny pakiet miał także Red Bull. Oni także na pewno będą mocni w przyszłym sezonie - mówi Domenicali.
Szef Ferrari wierzy jednak, że jego zespół postawi bardzo wysoko poprzeczkę swoim rywalom. - W 2005 roku także mieliśmy ogromne problemy, podobnie jak w tym roku. Wygraliśmy tylko w Indianapolis. To był naprawdę trudny sezon. Pamięć jest krótka, ale jesteśmy przyzwyczajeni do takich momentów i potrafimy podnieść się dzięki duchowi walki oraz zasobom, jakimi dysponuje Ferrari - kończy Domenicali.