Quadem po górach i pustyni - przed Rajdem Dakar 2010

Nie tylko zawodnicy Orlen Teamu wystartują w Rajdzie Dakar 2010. Do startu przygotowana jest również reprezentacja Polski, której patronuje PZM. Gwiazdą drużyny będzie bez wątpienia trzeci quadowiec ubiegłorocznego Dakaru, Rafał Sonik. Motocyklista Krzysztof Jarmuż obiecuje kolegom z teamu Orlenu niejedną niespodziankę. Czyżby szykował się do pokonania samego Jacka Czachora?

Rajd Dakar kojarzy się większości kibiców w kraju z polskim Teamem Orlen, a przecież w Ameryce Południowej startują także zawodnicy z nim niezwiązani. W tym roku 1 stycznia z Buenos Aires wystartuje reprezentacja Polski, oficjalnie wspierana przez Polski Związek Motorowy.

Na piątkowej konferencji prasowej przedstawiono zawodników, który wystartują niedługo we wszystkich kategoriach Dakaru. W rywalizacji ciężarówek udział weźmie załoga w składzie: Grzegorz Baran,, Rafał Marton i Paweł Zborowski. Pojadą oni samochodem MAN TGA. Robert Szustkowski z Jarosławm Kazberukiem wystartuje w stawce samochodów terenowych i ma do dyspozycji Mitsubishi Pajero. Na motocyklu Honda CRF 450X zobaczymy Krzysztofa Jarmuża. Najbardziej znanym rajdowcem polskiej grupy będzie jednak Rafał Sonik, ubiegłoroczny zdobywca trzeciego miejsca w rywalizacji quadów.

- Prezydium PZM podjęło decyzję że, będzie to reprezentacja naszego kraju i związek włączył się w przygotowania tej doborowej siódemki - ogłosił prezes Andrzej Witkowski. - Większość zawodników marzy jedynie o dojechaniu do mety. Ja jestem przekonany, że nasi kierowcy będą wałczyć o dobre lokaty, a sprzęt ich nie zawiedzie - mówił Witkowski, który uznał, że występ naszych rajdowców w Rajdzie Dakar będzie doskonałym początkiem sezonu 2010.

A co o swoim starcie sądzą sami zawodnicy? - Ubiegłoroczne trzecie miejsce zobowiązuje, a tegoroczny start traktuję jak kolejne wyzwanie - twierdził Rafał Sonik, i wcale nie obiecywał, że w najbliższym Dakarze znów będzie na podium. - Obrona trzeciej lokaty? Nie, ja chciałbym w każdym etapie, na każdym odcinku, dojechać do mety. Wiem, że będę musiał opanować ogromne emocje, ale w tym rajdzie liczy się spokój i opanowanie. Nie można szarżować bo to się, źle kończy. Dlatego nie myślę w kategoriach miejsca, które zajmę po prawie trzech tygodniach morderczej jazdy - tłumaczył trzeci quadowiec ubiegłorocznego Dakaru.

Robert Szutkowski wystartuje na terenowym Mitsubishi Pajero i uważa, że udział w rajdzie jest dla niego i kolegów z teamu R-sixteam spełnieniem marzeń. - Mamy nadzieję, że wszystko się uda i będziemy mogli wałczyć o dobre miejsce. Fizycznie jesteśmy przygotowani bardzo dobrze, mamy też dość doświadczenia w tego typu imprezach, by myśleć nie tylko o dojechaniu do mety, ale również o dobrym wyniku - powiedział kierowca.

Motocyklista Krzysztof Jarmuż również zadeklarował walkę o poprawę lokaty z ubiegłego roku. Był wtedy 22, ale w kategorii debiutantów zajął wysoka trzecią pozycję. - Trochę zmienił się regulamin, który w pewnym sensie zrównuje szanse zawodników, więc liczę na lepszą pozycję. Czy rywalizuję z motocyklistami Orlen Teamu? Nie, jadę swój rajd, ale postaram się ich nieco zaskoczyć - tajemniczo oznajmił, 29-letni motocyklista, który jedzie w Radio ZET Dakar Team`ie.

Kibice będą mogli śledzić rywalizację na trasie rajdu dzięki relacjom TVP, która także pomaga naszym reprezentantom. Kibice będą na pewno z wielkim zainteresowaniem oglądać walkę qudaów, gdzie jednym z faworytów będzie Rafał Sonik. - W ubiegłorocznym Dakarze zwyciężył, zresztą nie po raz pierwszy, Czech Jozef Machacek. Widząc, że walczę o podium na maszynie, która jednak miała trochę niedoróbek, zaproponował mi, przygotowanie quada na 2010 rok. Tak się stało, a Józek, który jest teraz moim przyjacielem, przygotował mi maszynę, biorąc na warsztat Yamahę Raptor 700. Ona płynie już z Francji do Argentyny, ale silnik poleci samolotem - opowiadał jedyny polski medalista Rajdu Dakar.

Sonik dużo mówił również o kibicach. - Owszem jedziemy, po to by zaspokoić własne ambicje i żądzę przygody, ale przede wszystkim startujemy dla naszych kibiców. To, co działo się w ubiegłym roku zupełnie mnie zaskoczyło. Dostałem w trakcie rajdu 4 tysiące SMS-ów, a przecież tylko niewielu znało mój numer komórki. To było niesamowite! Kiedy tylko przejeżdżaliśmy koło jakiegoś osiedla, na komórce pokazywało się po 200 albo 300 SMS-ów! To najlepiej pokazuje, jak kibice cieszą się z dobrych i martwią złymi wynikami. To nam - zawodnikom - dodaje sił i bardzo dopinguje do jazdy na maksa, - mówił nasz reprezentant i dodał, że wszyscy zawodnicy zrobią co tylko możliwe, aby nie zawieść swoich fanów.

Komentarze (0)