Max Mosley w czwartek wydał oświadczenie, w którym odżegnywał się od sugestii, że decyzja FIA dożywotnio odsuwająca Flavio Briatore od sportów motorowych, była wydana pod wpływem chęci osobistego rewanżu byłego prezydenta.
Briatore postanowił odnieść się do tego, co na jego zarzuty odpowiedział Mosley. Włoch nie rozumie, dlaczego były prezydent FIA, kolejny raz wyciąga tę sprawę na forum publiczne.
- I zostałem poinformowany o treści oświadczenia jakie prasie wydał były prezydent FIA pan Max Mosley, które dotyczyło decyzji podjętej przez niego, gdy przewodniczył Światowej Radzie Sportów Motorowych, z dnia 21 września 2009 roku - powiedział Briaotre, który oczekuje na wyrok wydany przez francuskie sądy, po tym, gdy jego sprawą zjeża się prokuratura.
- Ciężko jest ustalić, czy pan Mosley, po prostu traci dobry humor w oczekiwaniu na decyzję, którą ma wydać francuski sąd, czy po tym, jak stracił czołową pozycję, jako ważna postać wyścigów motorowych, robi wszystko by odzyskać zainteresowanie mediów, poprzez prowokacyjne ataki przeciwko mnie - dodał były szef zespołu Renault.
Briatore dodał, że jest przekonany o tym, że kara, która go spotkała jest bezprawna i nie rozumie, dlaczego jego absencja podczas procesu organizowanego przez FIA, urosła do rangi istotnego czynnika wpływającego na jego karę. Włoch oświadczył, że to Mosley namawiał go do tego, by ten trzymał się od tej sprawy z daleka.
- To dość intrygujące słyszeć, że pan Mosley może teraz udawać, że FIA przedłożyła sprawiedliwą decyzję przeciwko mnie na koniec sprawiedliwego procesu. To na pewno nie jest pozycja, którą obecny przewodniczący FIA przedstawił przed Francuskim Sądem Cywilnym, każdy mógł usłyszeć adwokata FIA, który mówił, że Rada Światowa podjęła tylko decyzję "natury administracyjnej", nie miało to wiele wspólnego ze standardami cywilizowanego wymiaru sprawiedliwości - przekonywał Briatore.
- Byłbym zadowolony, gdyby usłyszał wyjaśnienia pana Mosleya dotyczące, jego telefonu do mnie z dnia 19 września 2009 roku, kiedy to przekonywał mnie, że moja obecność na przesłuchaniu przez Światową Radę w dniu 21 września nie jest ani konieczne, ani wskazane, w kontekście trudnej sesji dla Renault i że nie zostaną podjęte, żadne niekorzystne dla mnie decyzje - zakończył były szef francuskiego zespołu.