Problemy zespołu były znane od wielu tygodni, głośno mówił o tym m.in. szef Formuły 1 Bernie Ecclestone. Niedawna wizyta delegata technicznego FIA Charliego Whitinga w siedzibie US F1 w Charlotte potwierdziła, że ekipa nie jest stanie przygotować samochodu.
We wtorek serwis Autosport, powołując się na anonimowych informatorów, ujawnił, że zespół wstrzymał wszelkie prace nad swoim projektem, a pracownicy zostali wysłani na przymusowe, bezpłatne urlopy.
Zaraz po pojawieniu się informacji żaden z przedstawicieli ich nie komentował, później jednak głos zabrał Ken Anderson, szef ekipy, który potwierdził, że będzie ona ubiegać się o start w sezonie 2011. - Zwróciliśmy się do FIA o przedłużenie naszego wniosku do 2011. To miało pozostać w tajemnicy, dlatego nie mogliśmy tego komentować. Wygląda jednak na to, że informacja wyciekła - powiedział Autosportowi.
- Czekamy na odpowiedź z FIA i będziemy nad nią pracować. W międzyczasie pracownicy nie będą mieli nic do roboty, dlatego nakazaliśmy im zaprzestanie pracy nad obecnym samochodem do wyjaśnienia sytuacji - dodał.
Równocześnie menadżer Jose Marii Lopeza poinformował, że podjął starania, aby rozwiązać kontrakt, jaki wiążę kierowcę z amerykańska ekipą. Będzie starał się również odzyskać 830 tys. dolarów, jakie Argentyńczyk zapłacił za miejsce w US F1. Victor Rosso poinformował również, że robi wszystko, by Lopez pozostał w Formule 1 i prowadzi rozmowy z Campos Meta, gdzie Argentyńczyk mógłby zająć miejsce obok Bruno Senny lub pełnić funkcję kierowcy rezerwowego.