Legalność rozwiązania najpierw zakwestionował zespół Red Bull Racing. Na przodzie samochodu McLarena znajduje się wlot powietrza, które potem znajduje swoje ujście na pokrywie silnika, pomagając dociskać tylne skrzydło w krętych partiach toru. Tyle że kierowca może decydować o zamknięciu przepływu powietrza, co przenosi się bezpośrednio na przewagę prędkości na prostych.
Początkowo testy FIA miały zostać przeprowadzone przed wylotem do Bahrajnu, zostały jednak przełożone na czwartek, tuż przed rozpoczęciem weekendu.
Decyzja FIA dopuszczająca samochód do startu rozzłościła dyrektora zarządzającego zespołem Renault - Boba Bella, który nie wykluczył wniesienia protestu. Powtarza się więc sytuacja z ubiegłego roku, kiedy to otwarcie sezonu w Australii zaowocowało protestami dotyczącymi podwójnych dyfuzorów.
- Jasne jest, że projekt skrzydła McLarena jest całkowicie nielegalny i łamie to czystość przepisów. Otwierają kolejny wyścig zbrojeń: to będzie kosztowało wszystkie zespoły mnóstwo pieniędzy. Ciało zarządzające musi być ostrzejsze w takich przypadkach - powiedział Bell.
- Myślę, że to niedorzeczne w czasach kiedy wszyscy próbujemy oszczędzać. Jesteśmy ograniczeni w ilości ludzi, których możemy zabrać na tor, a inżynierowie pracują przecież ogromne ilości godzin, także w nocy, aby przygotować samochód. A teraz kolejny wyścig zbrojeń, który będzie nas wiele kosztował. To nonsens.
Pomimo wyraźnego niezadowolenia, Bell nie określił czy jego zespół - bądź któryś inny - zamierza wnieść oficjalny protest.
- Naprawdę nie mogę skomentować tego na tym etapie. Oczywiście nie można wykluczyć, że któryś zespół to oprotestuje - zakończył.