W Stambule wszyscy równi - zapowiedź Rajdu Turcji

Czwarty rajd tegorocznych Rajdowych Mistrzostw Świata może okazać się przełomowy w walce o czołowe pozycje w klasyfikacji generalnej sezonu. Jeśli Mikko Hirvonen myśli o zdetronizowaniu Sebastiena Loeba musi zacząć odrabiać straty narastające od dwóch poprzednich rund WRC.

Paweł Świder
Paweł Świder
Rajd Turcji w kalendarzu WRC zadebiutował w 2003 roku, został następcą słynnego Rajdu Safari - jednej z największych legend Mistrzostw Świata. To zobowiązujące nadanie mocno zdopingowało organizatorów rundy, którzy w tym roku już po raz szósty przygotowali imprezę tej rangi. W roku 2007 Rajd Turcji był rundą konkurencyjnego rajdowego cyklu - IRC, co świadczy o zaufaniu władz FIA do tych tras. W tym roku nastąpiły spore zmiany. Bazę rajdu przeniesiono do Stambułu, w północno-wschodniej części Turcji. To piąte co do wielkości miasto świata, położone na granicy kontynentów Europy i Azji. Uroczysty start imprezy odbędzie się na historycznym placu Sultanahmet w samym sercu miasta. Jeszcze przed startem wszyscy startujący kierowcy i ich samochody wezmą udział w wycieczce promem przez cieśninę Bosfor. W tym roku, oprócz organizacji rajdu WRC Stambuł jest Europejską Stolicą Kultury, co dodaje kolorytu miastu. Wyznaczono nowe trasy, które charakterystyką różnią się w porównaniu z tymi, po których kierowcy mieli okazję jeździć w latach 2003-2006 oraz w 2008 roku. W tym roku na starcie wszyscy mają takie same szanse. Zmieniona została charakterystyka rajdu. Doświadczenia z poprzednich lat, kiedy nie tylko samochody nie wytrzymywały trudów rajdu, ale i kierowcy fabryczni, wymusiły na organizatorach poszukanie nieco innych tras. W tym roku nie będzie już ostrego, grubego szutru, oesy będą przebiegały po mniej skalistych terenach. Z założenia tegoroczna trasa ma mniej ekstremalnie eksploatować rajdówki. Nowo wyznaczone trasy są szybkie, szuter jest gładki, przez co opony będą dłużej utrzymywały właściwości jezdne. Niespodzianką jest także wyznaczenie odcinków z fragmentami asfaltu. Łącznie załogi będą musiały pokonać ok. 50 km po twardej nawierzchni - to może doprowadzić do ciekawej walki w czołówce. Kierowcy zwracali uwagę na to, że odcinki mieszane będą miały bardzo duży wpływ na wyniki rajdu. Łączna długość rajdu wynosi 1104 km, z czego ponad 358 km tworzą odcinki specjalne. Rajd podzielono na 23 odcinki specjalne, z czego w piątek załogi przejadą 9 prób, w sobotę 8, zaś w niedzielę 6 kończących zmagania odcinków specjalnych. To idealny moment dla Mikko Hirvonena, aby zacząć odrabiać straty poniesione w Meksyku i Jordanii. Lider Forda triumfował w Turcji w 2008 roku, co daje mu sporą nadzieję na dobry wynik także w tegorocznej edycji. Fin na konferencji przed rajdem zwracał jednak uwagę na to, że te trasy są zupełnie inne - są szybsze, niektóre odcinki są niemal proste, więc trudno porównywać te dwie imprezy. Jednak głównym kandydatem do wygranej jest Sebastien Loeb, który w tym rajdzie zwyciężał dwukrotnie. Kierowca Citroena startuje tu z pozycji lidera cyklu, więc nie ma ciśnienia, by kogoś gonić. Loeb wygrał odcinek testowy przed swoim kolegą z zespołu Danim Sordo. Hiszpan startuje pod sporą presją ze strony zespołu, co go bardzo motywuje. Kierowca Citroen Racing stwierdził, że lubi takie odcinki i nie może się już doczekać startu. Dopiero trzecie miejsce z niespełna sekundą straty zajął Hirvonen. Wiele oczekuje się po ostatnich występach Pettera Solberga. Były Mistrz Świata odzyskał świeżość i z największą starannością przygotował się do tego występu. Kilka dobrych czasów będą chcieli wykręcić Jari-Matti Latvala i Sebastien Ogier. Obaj młodzi dobrze radzą sobie od początku tego sezonu.
Mikko Hirvonen podczas Rajdu Turcji 2008. Fot National Rally Productions
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×