Analiza wyścigu: Grand Prix Turcji

Felipe Massa królem toru Istambul Park? Powoli możemy zacząć tytułować tak Brazylijczyka, który w minioną niedzielę po raz trzeci z rzędu wygrał GP Turcji. Drugie miejsce przypadło Lewisowi Hamiltonowi. Brytyjczyk po wyścigu przyznał, że był to jego najlepszy występ w karierze. Kimi Raikkonen musiał uznać wyższość Brytyjczyka, ale trzeba pochwalić Fina, że walczył z kierowcą McLarena do samego końca.

W tym artykule dowiesz się o:

Zaskoczenie pozytywne:

Miłą niespodziankę swoim fanom sprawił w niedzielne popołudnie Fernando Alonso. Dwukrotny mistrz świata zajął bardzo dobre szóste miejsce dzięki czemu awansował na siódmą pozycję w klasyfikacji kierowców. Alonso podobnie jak w Hiszpanii jechał lekkim bolidem i jako pierwszy z czołówki pojawił się na tankowaniu. Tym samym sprawdziła się po raz kolejny taktyka strategów francuskiej ekipy, która w połączeniu z systematycznością kierowcy przynosi efekty w postaci punktów. Renault za sprawą Hiszpana wyrasta powoli na lidera środka stawki.

Zaskoczenie negatywne:

To kolejny słaby występ Nelsona Piquet'a, który nie zdołał jeszcze zdobyć ani jednego punktu dla Renault. Co gorsze, młody Brazylijczyk popełniał w Turcji szkolne błędy. Zachowywał się na torze jak nowicjusz, czego skutkiem była utrata cennych pozycji. Piquet musi mieć na uwadze fakt, iż jest obserwowany przez władze francuskiej stajni, a cierpliwość Flavio Briatore skończy się prędzej niż myśli. Drugi kierowca Renault nie jest nawet cieniem Fernando Alonso. Zaskakująca jest również słaba forma Nico Rosberga, ale w tym przypadku to raczej kwestia problemów z bolidem. Niemieckiego kierowcę stać z pewnością na 4 - 6 miejsce w każdym wyścigu.

Najszybsze okrążenie:

Podobnie jak podczas GP Hiszpanii najlepszy czas jednego okrążenia uzyskał Kimi Raikkonen. Czas Fina to 1:26,506 sekundy, uzyskany podczas 20. okrążenia kiedy jechał z prawie pustym bakiem i miał przed sobą czysty tor. Raikkonen udowodnił, że bolidy Ferrari doskonale spisują się na torach takich jak ten w Turcji, a więc gdzie liczy się dobry pakiet aerodynamiczny.

Najlepsza akcja:

Miała miejsce na 35. okrążeniu, a jej autorem był Heikki Kovalainen, który po długiej i zaciętej walce z Włochem Jarno Trullim awansował na 12. lokatę. Fiński kierowca był zmuszony zjechać do swoich mechaników po nowy komplet opon już na drugim okrążeniu. Powrót na tor oznaczał dla zawodnika McLarena koniec marzeń o punktowanej pozycji. Jednak dzięki niemu mogliśmy podziwiać kilka efektownych manewrów wyprzedzania.

Szczęściarz:

Jeżeli mowa o szczęściarzu w tym wyścigu, to był nim Nick Heidfeld. Partner Roberta Kubicy startował z odległej 9. pozycji, a GP Turcji zakończył na piątym miejscu. Heidfeld w ostatnich dwóch edycjach mistrzostw świata spisuje się poniżej oczekiwań dr Mario Theissena. Niemiecki kierowca zaczyna przegrywać z naszym rodakiem o miano najlepszego zawodnika teamu BMW Sauber.

Pechowcy:

Pecha w wyścigu miał Kazuki Nakajima, w którego na pierwszym zakręcie uderzył Giancarlo Fisichella z zespołu Force India. Doświadczony Włoch miał problemy z opanowaniem swojego bolidu i już po kilkunastu sekundach musiał pożegnać się z wyścigiem o GP Turcji. Z kolei Nakajima zdołał dojechać do swoich mechaników, lecz uszkodzenia bolidu Japończyka okazały się zbyt poważne, aby mógł dalej kontynuować jazdę. Do tej dwójki dołączamy Sebastiena Bourdais'a z Toro Rosso. Francuz na 24. okrążeniu wykonał efektowny piruet, a jego bolid utknął w pułapce żwirowej.

Komentarze (0)