Elmot był okazją do nauki - zawodnicy klasy N3 po pierwszej rundzie RSMP

KRAUSE 38. Rajd Elmot już za nami, pora więc na podsumowanie rywalizacji, a także swojej jazdy, wyników i doświadczeń. Szczególnie wiele do powiedzenia będą z pewnością mieli ci z zawodników klasy N3, którzy debiutowali w RSMP.

Piotr Krotoszyński: Chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do odrodzenia klasy N3 w RSMP. Rajd Elmot, jak już mówiłem jest moim ulubionym rajdem asfaltowym i jestem bardzo szczęśliwy, że udało nam się go wygrać. Walka trwała od pierwszego do ostatniego oesu, co przypomniało mi czasy Pucharu Seicento. W sobotę pierwszą pętle jechaliśmy trochę za wolno, na drugiej przyspieszyliśmy, ale wypadek załogi Antonow/Śliwa zatrzymał nas na OS5. Kolejny odcinek pojechaliśmy mocno zdekoncentrowani. Całe szczęście, że chłopakom nic się nie stało, bo wypadek wyglądał bardzo poważnie. Podczas niedzielnego etapu nie obyło się bez błędów, ale okazało się, że nie tylko my je popełniliśmy i ostatecznie wygraliśmy. Dziękuję za wspaniałą walkę Rafałowi Janczakowi i Herbiemu. Szkoda, że Rafał miał wypadek i nie dojechał.

Piotr "Herbi" Rudzki: Jak na debiut w RSMP 2 miejsce w N3 i 8 w grupie N, z czego pierwsza 6 to N4, i 22 miejsce w "generalce" to na pewno sukces. Oczywiście zdaję sobie sprawę , że gdyby nie błąd Rafała Janczaka to na pewno byśmy byli na 3 miejscu. Choć z drugiej strony rajdy to też gra błędów, a kto ich mniej popełni, ten wygrywa. Ale najważniejsze, że mu się nic nie stało. Na pewno widać było większe doświadczenie zawodników jeżdżących wcześniej w RSMP oraz ich znajomość tras, a także możliwości samochodów, które niewątpliwie same nie jeżdżą, ale na pewno pomagają w uzyskiwaniu lepszych czasów.

- My z punktu widzenia naszych możliwości sprzętowych, jak i doświadczenia w tych rozgrywkach uważam, że osiągnęliśmy maksimum, choć do zwycięzcy brakło 19 sekund. Wiele rzeczy poprawiliśmy w czasie trwania rajdu, np. jak traktować hamulce na długich odcinkach, takich jak 20-kilometrowa Michałkowa. Dodatkowo przydało się szczęście, bo po pierwszej pętli mechanicy zobaczyli, że przedni wężyk hamulcowy ociera się o koło i został przetarty do zbrojenia, ale na szczęście płyn nie wyciekał, choć oczywiście trzeba było tego pilnować.

- W drugim dniu rozpadła się poduszka amortyzatora i drugą pętlę odpuściliśmy, żeby nie zdemolować zawieszenia. W tym miejscu chciałbym podziękować mechanikom - Darkowi Szawelskiemu i Michałowi Moksiewiczowi za sprawną wymianę, a także Mateuszowi Tutajowi i Rafałowi Janczakowi za pożyczenie tych elementów i oczywiście sponsorom - GLOSS, KONSTRUKTOR GROUP, FOGO, OPONY KUROPKA, PAŁAC KROTOSZYCE, dzięki którym nasz start był możliwy.

Piotr Stryjek: Za nami Rajd Elmot. Wracamy z niego z mieszanymi uczuciami. Rajd, w którym podobnie jak w poprzednich latach nie udało się nawiązać bezpośredniej walki o wygraną. Coś jest na trasach gór Sowich, że nie możemy pokazać naszych wszystkich umiejętności i zalet auta. Jednak rajd przejechaliśmy poprawnie, praktycznie bez błędów. Dobra, równa jazda zaowocowała 3 miejscem w klasie N3. Wydaje się, ze jest to dobry prognostyk na kolejne starty w sezonie.

- Sam rajd oceniamy pozytywnie. Odcinek wokół jeziora, jak i sama "Michałkowa", w przeciwieństwie do niemal "wyścigowego" Walimia i „osławionych” Kamionek, przypadły nam do gustu. To właśnie takich technicznych, długich, z wąskimi partiami odcinków, na których pilot nie ma czasu się nudzić życzylibyśmy sobie więcej. Dziękujemy za wsparcie firmom HYDROMEGA hydraulika siłowa, POLSAD oraz Wojskowemu Instytutowi Techniki Pancernej i Samochodowej, a także wszystkim osobom z naszego serwisu. Osiągnięty wynik to również Wasza zasługa. Duże słowa uznania również dla, miejmy nadzieję, naszego nowego inżyniera serwisu Leszka Walczaka za pomoc w koordynowaniu działań.

Maciej Cywiński: Bardzo się cieszę, że podczas swojego pierwszego występu w RSMP dojechaliśmy do mety. Rajd Elmot był dla nas z założenia przede wszystkim okazją do nauki i wydaje mi się, że bardzo dobrze odrobiliśmy tą lekcję. Pierwszego dnia skoncentrowaliśmy się na nawiązaniu współpracy z samochodem, stąd uzyskany wynik nie był dla nas w pełni satysfakcjonujący, jednak szybko wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski. Samochód sprawował się bez zarzutów i już w niedzielę poczuliśmy się pewniej w naszym Clio, zaczęliśmy w końcu atakować i od razu znalazło to odzwierciedlenie w lepszych czasach.

- Na odcinkach uzyskiwaliśmy drugie i trzecie czasy w klasie, co w ostatecznym rozrachunku dało nam 3 miejsce w klasie N3 na zakończenie drugiego dnia i 4 miejsce w klasie w całym rajdzie. Jak zwykle nie zawiedli nas kibice, którzy wiernie nas dopingują w każdym zakątku Polski oraz partnerzy: Jobi - Systemy Ociepleniowe i Materiały Budowlane, warszawski tor kartingowy Pole-Position, kosmetyki samochodowe Provaco oraz magazyn tuningowy "GT", którym bardzo dziękujemy za wsparcie. Nie możemy się już doczekać Rajdu Lotos Balic Cup, bo na szutrach zawsze czuliśmy się najlepiej, więc zapraszamy do Gdańska i obiecujemy kolejny weekend emocji.

Maciej Longota: Ostatni raz na ostro jeździłem rajdówką na Rajdzie Zamkowym. Nie liczę barbórki, bo to taki KJS. Także bez treningu wystartowałem do pierwszej w moim życiu eliminacji RSMP. Pierwszą pętlę pojechaliśmy chyba za bardzo asekuracyjne. Zwłaszcza Michałkową, na której mieliśmy bardzo słaby czas. Kolejne oesy staraliśmy się jechać trochę szybciej, jednak uzyskiwane czasy pozostawiały wiele do życzenia. Jechałem z Maćkiem pierwszy raz i próbowaliśmy się zgrać.

- Drugiego dnia poranek przywitał nas wspaniałą pogodą. Na pierwszym serwisie zdecydowałem, aby założyć miękkiego slicka na przód i miękkiego ciętego na tył. Myślałem, że po chłodnej nocy asfalt będzie dosyć mocno wychłodzony i taki zestaw zrobi dobrą robotę. Po pierwszym odcinku wiedzieliśmy już, że popełniłem ogromną pomyłkę. Slicki się topiły!!! Na kolejnym serwisie założyliśmy już średnią mieszankę i było zdecydowanie lepiej. Naszym celem było ukończenie tego rajdu i zebranie jak największego doświadczenia z przejechanych kilometrów.

- Maciej Handwerker - bardzo doświadczony pilot, wprowadził w moim opisie sporo poprawek i otworzył mi oczy na wiele ważnych rzeczy, które mam nadzieję zaprocentują w przyszłości. Trasy fantastyczne, ale bardzo zdradliwe. Wszędzie pełno drobnych kamieni i piachu. Fantastyczna pogoda. Niestety nie wiem, kiedy zobaczymy się ponownie na trasie, ponieważ mam duży problem z dopięciem budżetu. Jeśli nie znajdziemy sponsora może się okazać że wystartujemy jeszcze w Rajdzie Rzeszowskim i to będzie koniec przygody z N3 i RSMP. Na pewno nie wystartujemy w Lotosie, ale już teraz trzymam kciuki za kolegów z klasy N3 i wszystkich pozostałych zawodników Podziękowania dla firmy Net Box i dla moich serwisantów.

Rafał Janczak: Mimo przedwczesnego i chyba dość spektakularnego zakończenia przez nas Rajdu Elmot, na pewno będziemy go długo pamiętać i wspomnienia te będą zdecydowanie pozytywne! Praktycznie od początku okazało się, że w trójkę z Piotrkiem Krotoszyńskim i Herbim tworzymy czołówkę klasy, a różnice pomiędzy nami były minimalne. Pierwszy dzień udało się nam przejechać bardzo czystko i praktycznie bez przygód, nie licząc kilkukilometrowej podróży za Jarkiem Kochmanem, którego dogoniliśmy na wąskiej "Michałkowej" i jakoś tak klakson naszej Hondy nie przemawiał do głośnej C2-ki (śmiech). Na drugim przejeździe Jarek już przyspieszył i wzorowo zjechał wypatrując nas w lusterkach uważniej (śmiech).

- Nastroje w zespole przed drugim dniem były wyśmienite, choć pierwszy oes pokazał, że chyba się dobrze nie wyspałem, bo na mecie i po czasie czułem, że za bardzo bałem się wpaść do jeziora (śmiech). Przegraliśmy go z Herbim, a czas exequo z Krotoszem zapowiadał niesamowicie wyrównaną walkę! Po całej pętli okazało się, że w klasyfikacji etapu co do dziesiątej części sekundy jesteśmy na równo z Piotrkiem i Tomkiem, tak więc mieliśmy w klasie N3 kwintesencję równego poziomu. Drugi przejazd wokół jeziora pojechaliśmy 7 sekund szybciej niż rano, jednakże załoga ścigającej nas Hondy zrobiła to jeszcze 0,6s szybciej niż my. Wtedy nastąpił nasz atak na OS11, ale tak naprawdę nie wiemy czy się udał, bo Krotosz miał przygodę i sporą stratę, my w każdym bądź razie wyszliśmy na 27-sekundowe prowadzenie i wydawało się, że rajd jest w naszej klasie poukładany.

- Podświadome rozluźnienie okazało się być niczym dobrym, gdyż przez mój ewidentny, szkolny błąd przy wjeździe na Kamionki zsunęliśmy się do rowu i tylko dzięki ofiarnej pomocy kibiców, w tym znajomych, po 40-stu sekundach ruszyliśmy dalej. Przed ostatnią pętlą mieliśmy więc 6-sekundową w rajdzie, a 11-sekundową na etapie, stratę do lidera. Odwołany oes 13 zmusił nas do podjęcia dość dużego ryzyka na odcinku z Rościszowa do Walimia, i niestety już po 3 kilometrach staliśmy na poboczu z przemodelowanym prawym tyłem naszego Type-Ra... Gratulujemy zwycięstwa i cudownej walki (ostrząc sobie apetyty na kolejne pojedynki) załodze Krotoszyński/Markiewicz, godnej postawy i dotrzymywania kroku Herbiemu i Bartkowi Holdenmayerowi oraz Leszkowi Kapłanowi, który poczciwą Astrą wcale nie notował dużych strat! Nasz start w rajdzie był możliwe dzięki krac.pl i multiservis.pl, a wzorową obsługę samochodu w świetnej i przewesołej atmosferze zapewniła stajnia TopRacing.net.pl! Dziękujemy!

Leszek Kapłan: Nie bardzo wiem co powiedzieć. Nie jestem przesądny, ale… W Górach Sowich byliśmy trzeci raz, i po raz trzeci rajd nie skończył się dla nas pomyślnie. Jeśli dodam, że do 10 odcinka specjalnego, za metą lotną którego rozpadło się sprzęgło, wystartowaliśmy o 13:13, to jak tu nie doszukiwać się pecha? Mimo wszystko jednak, bardzo miło będziemy wspominać nasz debiut w RSMP. Podczas pierwszego dnia zmagań wszystko było pod kontrolą, jechaliśmy czysto i bez przygód. Nie mieliśmy szans na walkę z kolegami w Hondach, dlatego uważamy, że czwarte miejsce na koniec 1 dnia było dobrą lokatą. Szczególnie miło będziemy wspominamy oes Zagórze/Grodno oraz przejazd Michałkowej. Fenomenalny i kultowy odcinek, który dawał wiele radości.

- Niestety drugi dzień nie było już dla nas tak udany. Na pierwszym odcinku drugiej pętli, już po mecie lotnej, awarii uległa tarcza sprzęgła. Nie byliśmy niestety w stanie kontynuować jazdy i musieliśmy skorzystać z SupeRally. Wielka szkoda, że rajd tak się ułożył, bowiem mieliśmy wielką ochotę sobie jeszcze pojeździć. Jednak jak już mówiłem, 1 dzień zmagań dał nam wiele satysfakcji, a zdobyte punkty na pewno przydadzą się pod koniec sezonu. Nie zamierzamy się poddawać i składać broni. Będziemy walczyć dalej o jak najwyższe lokaty w klasie N3. Mało tego, w przyszłym roku znowu mamy zamiar pojawić się na starcie Elmotu i pokazać pechowi, gdzie jest jego miejsce! Nasz start był możliwi dzięki firmom: PRESIDENT ELECTRONICS POLSKA, BBK AUTO CZĘŚCI, AUTOSERWIS SANECZNIK, PRZEDSIĘBIORSTWO HANDLOWO-USŁUGOWE KRZYSZTOF ZNISZCZOŁ, ZAKŁAD PRODUKCYJNO-USŁUGOWY BŁAŻEJ KACZMARCZYK.

Sławomir Kurdyś: Tegoroczny Elmot nie był dla mnie zbyt szczęśliwy, ale po przed rajdowych problemach ze skrzynią i sprzęgłem jestem zadowolony, że w ogóle wystartowałem w tych zawodach. W tym miejscu chciałbym gorąco podziękować wszystkim, którzy w zasadzie do ostatniego dnia walczyli z przygotowaniem rajdówki, a szczególnie Marcinom Bugajskiemu i Więckowi oraz Wieśkowi Ingramowi. Pierwszy dzień starałem się jechać bardzo ostrożnie w nowym samochodzie i lepiej go poznać, niestety na OS5 ukręciła się półoś i zakończyliśmy jazdę. W drugim dniu zmagań poczułem się pewniej i zaczęliśmy jechać odważniej, ale niestety na OS9 popełniłem błąd, w wyniku którego opuściliśmy drogę.

- Ukończyliśmy rajd, ale o dobrym wyniku nie było mowy. No cóż, udało się przejechać sporo kilometrów, wiemy co należy w aucie poprawić. Czeka nas też olbrzymia praca do wykonania przy ustawieniu zawieszenia, które szczególnie w niedzielę kiedy przyspieszyliśmy, nie zdawało egzaminu. Teraz musimy podratować auto, bo już w nadchodzącą sobotę będziemy walczyć na trasach pierwszej eliminacji Pucharu Łużyc. Niestety na pewno braknie czasu na testy i poprawki, ale jesteśmy dobrej myśli. Nasze starty wspierają : AIR-TECH-BUD, EKF, AQUER, BAR SZAŁAPUT, AUTO-MARCO.Patronat medialny : Radio ESKA, portale: Intermaks, KlasaN3.pl, rajdowypuchar.pl, bochnianin.pl.

Mariusz Antonow: Rajdu niestety nie zaliczymy do udanych. Pierwszą pętlę przejechaliśmy asekuracyjnie i spokojnie, a ja zawsze rozkręcałem się od drugiej pętli. Na 4 odcinku specjalnym nabrałem odpowiedniego tempa. 5 odcinek specjalny jechaliśmy szybko, jednak czysto, bez zbędnego ryzyka. Niestety na spadaniu do Walimia przytrafił nam się wypadek. Nigdy do tej pory nie miałem wypadku, ani na ulicy, ani w rajdzie. Na szczęście wyszliśmy z tego bez szwanku. Wszyscy się dziwili, kiedy później oglądali samochód. Klatka, pasy i fotele doskonale spełniły swoją rolę. Nie tak dawno zmieniłem klatkę na nową, najbardziej rozbudowaną wersję. Był nawet moment, że żałowałem, bo waga auta strasznie podskoczyła. Od teraz z pewnością nie będę zwracał uwagi na taki szczegół! Nie wiem, kiedy zdołamy odbudować auto, a może przyjdzie czas na nowe, innej marki. Niestety na chwilę obecną nie mam funduszy na żadną z opcji i zobaczymy kiedy powrócę na trasy RSMP.

Mateusz Mańko: Tegoroczny Rajd Elmot okazał się dla nas pechowy. Po odcinku testowym kończyliśmy dzień pełni optymizmu. Udało się nam ustawić auto pod kątem wymagający odcinków wokół Świdnicy. Niestety pierwszy dzień dość brutalnie zweryfikował nasze założenia i nadzieje. Już na pierwszym odcinku, tuż przed metą na szybkim, bardzo zabrudzonym zakręcie (kamyczki naniesione przez startujące przed nami załogi) wypadliśmy z trasy. Uszkodzenia samochodu okazały się poważne i musieliśmy zakończyć rajd po pierwszym dniu. Wielka szkoda, gdyż jak pokazał dzień następny rywalizacja w klasie N3 była bardzo zacięta. Bardzo nas to cieszy i mobilizuje do walki przed następną eliminacją RSMP. Dziękujemy kibicom za udzieloną pomoc.

Źródło artykułu: