Tzw. "dziką kartę" na Grand Prix Czech w Brnie, Wargala otrzymał od Międzynarodowej Federacji Motocyklowej - FIM - jeszcze przed groźnym wypadkiem podczas czwartej rundy motocyklowych mistrzostw Niemiec klasy Superbike. Po potrąceniu przez rywala, Polak doznał poważnej kontuzji ręki, jednak wszystko wskazywało na to, że wygra wyścig z czasem i wróci do pełnej sprawności przed swoim debiutem w mistrzostwach świata.
Niestety, pierwsze testy na motocyklu klasy Moto2 pokazały, iż uszkodzony nerw i zerwany mięsień w prawym ramieniu wciąż sprawiają duże problemy. Pięciodniowy pobyt w specjalistycznej klinice w Niemczech również nie wystarczył i po serii konsultacji z najlepszymi niemieckimi lekarzami sportowymi, Wargala i zespół Racing Team Germany, musieli wspólnie podjąć trudną decyzję. Specyfika kontuzji - częściowego porażenia kończyny górnej wychodzącego od nerwu kręgosłupa - sprawia, iż kolejny wypadek i ponowne uszkodzenie ręki mogłyby nie tylko zakończyć karierę sportową zielonogórzanina, ale także uczynić z niego inwalidę.
Tym sposobem Wargala nie tylko nie będzie mógł wystartować w Moto2 w Czechach, ale także w dwóch ostatnich rundach mistrzostw Niemiec klasy IDM Superbike. Lekarze są jednak przekonani, iż operacja nie będzie konieczna, co skróci czas rekonwalescencji z sześciu, do dwóch miesięcy. W takiej sytuacji istnieje szansa, że Wargala jeszcze pod koniec sezonu będzie mógł pojawić się na torze.
Łukasz Wargala: Jestem wściekły i zawiedziony, ale takie niestety są wyścigi. Kiedy otrzymałem potwierdzenie przydzielenia mi dzikiej karty, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, jednak kilka dni później leżałem w szpitalu i od tego momentu walczyłem z czasem. Muszę przyznać, że mój zespół, Racing Team Germany, zrobił absolutnie wszystko, aby postawić mnie na nogi. Szef ekipy, Dirk Heidolf, poruszył niebo i ziemię, organizując badania i konsultacje u najlepszych niemieckich lekarzy, jednak ich diagnoza nie jest dla nas pomyślna. Choć w pierwszej chwili bardzo się wystraszyłem perspektywy inwalidztwa, to jednak chciałem za wszelką cenę wyjechać na tor, chociażby na kilka kółek w treningach, aby pokazać się polskim kibicom. Taki debiut nie miałby jednak większego sensu, a że zespół wiąże ze mną dalekosiężne plany, Dirk przekonał mnie, że taka decyzja jest niestety najrozsądniejsza. Na pewno nie powiedziałem jednak jeszcze ostatniego słowa jeśli chodzi o Moto2 i obiecuję wszystkim polskim fanom, że "co się odwlecze, to nie uciecze!.
Dirk Heidolf - Szef zespołu Racing Team Germany: Jestem pod wrażeniem profesjonalizmu Łukasza. Mimo relatywnie niewielkiego doświadczenia, doskonale wie czego chce, nie boi się ciężkiej pracy i moim zdaniem jest gotowy na debiut w mistrzostwach świata. Podczas niedawnych testów pokazał nam, że ma talent. Oczywiście wszyscy jesteśmy bardzo zawiedzeni, ponieważ cała ekipa włożyła mnóstwo pracy, aby start Łukasza w Brnie doszedł do skutku, ale w obliczu diagnozy lekarskiej nic nie możemy zrobić. Sam startowałem w mistrzostwach świata Grand Prix i wiem, że kiedy lekarz sportowy mówi, że ktoś nie jest wystarczająco sprawny, by wystartować, to tak też jest i nie można z tym faktem nic zrobić. Z Łukaszem wiążemy jednak ambitne plany, dlatego gdy tylko wyzdrowieje, motocykl Moto2 będzie na niego czekał. Tacy zawodnicy są potrzebni w mistrzostwach świata.
27-letni Łukasz Wargala karierę w wyścigach motocyklowych rozpoczynał dwa lata temu w markowym pucharze motocyklowym Fiat Yamaha Cup w Poznaniu. W tym sezonie, swoim drugim w serii, zielonogórzanin ściga się w motocyklowych mistrzostwach Niemiec klasy IDM Superbike w barwach zespołu Sport-Evolution, którego szef, Dietmar Franzen, jest także Dyrektorem Technicznym startującej w MŚ Moto2 ekipy Racing Team Germany, kierowanej przez byłego niemieckiego zawodnika Grand Prix, Dirka Heidolfa. Barwy zespołu w Moto2 reprezentuje były Mistrz Niemiec, Arne Tode.