Tuż po wyścigu Schumacher powiedział, że zostawił Brazylijczykowi wystarczająco wiele miejsca, później jednak przeprosił za swoje słowa i zachowanie.
Rubens Barrichello nie uznał jednak tych przeprosin. - Nie odebrałem żadnego telefonu - przyznał. - Nie mam żalu. Musimy jechać dalej. Oczywiście mam swoją opinię, ale pozostaje spokojny. Nasz czas w Ferrari nie może powodować wrogości na torze, ponieważ możemy się skrzywdzić.
- Mam wielki szacunek dla jego tytułów mistrzowskich, ale nie pragnę go jako przyjaciela - dodał Barrichello, który ścigał się z Schumacherem w Ferrari w latach 2000-2005.