Zrobić coś poważnego - o nowej serii wyścigowej w Polsce mówi Mateusz Żuchowski z Radical Polska

Firma Radical Sportscars to producent lekkich, supersportowych samochodów. Dzięki utworzonemu niedawno polskiemu przedstawicielstwu marki armada bolidów z angielskiego Peterborough trafiła nad Wisłę. W przyszłym roku samochody te utworzyć mają najszybszy w historii rodzimych wyścigów markowy puchar.

W tym artykule dowiesz się o:

Piotr Magdziarz: Skąd pomysł, by w kraju bez torów i wyścigowych tradycji uruchomić cykl dla stricte sportowych, wyczynowych bolidów?

Mateusz Żuchowski, rzecznik Radical Polska: Pomysł zrodził się w głowie założyciela Radical Motorsport Polska, Szweda Hakana Peterssona. Kiedy przeprowadził się do Polski, brakowało mu zorganizowanego świata wyścigów i doszedł do wniosku, że jest właściwy moment na polskim rynku, aby do czegoś takiego przystąpić. Trzeba było zainwestować czas i pieniądze w dobrze zarządzany program wyścigowy. Do tego celu został wybrany Radical, jako samochód przystępny zarówno dla osób, które nie mają żadnego doświadczenia ze światem motorsportu, jak i zawodników z doświadczeniem.

Radical Challenge Polska ma być najszybszym monomarkowym cyklem w historii polskich wyścigów. Proszę powiedzieć kilka słów o samym samochodzie.

- Czasy osiągane przez Radicala na Torze Poznań są niewiele gorsze od Porsche czy Ferrari klasy GT3. Zaletą Radicala jest stosunek wysokich osiągów do bardzo dobrej ceny. Mimo że sam samochód kosztuje 60 tys. euro, to koszty utrzymania są nawet dziesięciokrotnie niższe w stosunku do samochodów, do których przyzwyczajone są czołowe polskie zespoły. Można powiedzieć, że koszty utrzymania są porównywalne z pucharowymi Cee'dami, a osiągane czasy... na niektórych torach ten samochód jest tak szybki jak Formuła 3.

Działalność Radicala w Polsce to także Radical Racing Academy. Co może Pan powiedzieć o tym programie?

- Radical Racing Academy jest na tą chwilę najważniejszą częścią naszej strategii wprowadzania scentralizowanego świata wyścigów na polski rynek, ma za zadanie przybliżyć świat motorsportu jak największej liczbie odbiorców w Polsce, a także ukształtować kierowców, którzy w przyszłości będą ścigać się w naszym pucharze.

Na waszej stronie internetowej można przeczytać, że przejażdżka Radicalem to doświadczenie dostępne dla każdego. Z jakimi kosztami należy się liczyć chcąc wsiąść do jednego z tych samochodów?

- Wiadomo, że sport samochodowy to rzecz trochę bardziej ambitna niż gra w szachy czy bierki i z pewnymi kosztami trzeba się liczyć. Staramy się utrzymać to na jak najbardziej przyjaznych dla użytkownika warunkach. Nasz podstawowy kurs kosztuje 1595 złotych. Trwa on pół dnia, podczas niego przejeżdża się samodzielnie 25 kilometrów po torze.

Okiełznanie tego typu maszyny to nie lada wyzwanie. Co jeśli któryś z nowicjuszy spowoduje uszkodzenie pojazdu?

- Radical Motorsport Polska wprowadził właśnie do swojej oferty kompletny zestaw ubezpieczeń przygotowany z myślą o każdym aspekcie działalności firmy. Współpracujemy z najsolidniejszym znanym nam ubezpieczycielem w motorsporcie - brytyjską firmą Competition Car Insurance. W ramach serii wyścigowej i wyczynowego użytku samochodów stawki będziemy obliczać indywidualnie, ale dla Radical Racing Academy mamy przyjęte już konkretną ofertę: w tej chwili wynosi ona 450 zł za ubezpieczenie jednej jazdy.

Jakim budżetem należy dysponować, aby myśleć o zaliczeniu pełnego sezonu w Radical Challenge Polska?

- Największym wydatkiem jest sam samochód. Cena samochodu w specyfikacji, która będzie używana w polskiej serii wynosi 250 tys. złotych, choć oczywiście będziemy udzielać różnych warunków finansowania: leasingowanie, raty. Jeśli chodzi o samo utrzymanie samochodu, jak wyliczyliśmy, koszt jednego wyścigowego weekendu nie powinien przekroczyć 10 tys. złotych, a weekendów w ciągu sezonu planujemy sześć. Samochód będzie można też wypożyczać od nas, za cenę około 20 tys. złotych za weekend wyścigowy. To co jest ważne, to możliwość dokonania zmiany kierowcy, co motywuje zespoły do posiadania dwóch kierowców, którzy mogą pomiędzy sobą podzielić koszty.

Jak dotąd w Polsce z uznaniem spotykały się "tanie" puchary markowe dla nieznacznie zmodyfikowanych samochodów wielkoseryjnych. Przedsięwzięcia bardziej ambitne, jak Formuła X Sport, z różnych przyczyn nie wchodziły w życie. Czy nie obawia się Pan, że podobny los może podzielić Radical?

- Powodów takiego stanu rzeczy szukałbym w fakcie, że puchary, które w Polsce były obecne, zawsze miały zaplecze importerów, którzy dysponują pewnymi funduszami i doświadczeniem w działaniach marketingowych. Mniejsze, eksperymentalne puchary zawsze były prowadzone przez grupy, które nie miały takiego doświadczenia i nie miały do końca opracowanego planu. Może też budżetowo po prostu tego nie podniosły. Natomiast zespół Radicala jest na tyle zdeterminowany - i posiada osoby o wszelakim doświadczeniu - aby zrobić w Polsce coś poważnego.

W większości krajów wyścigi Radicali mają status rozgrywek klubowych, co oznacza, że w zawodach startują głównie majętni hobbyści. Serial Radical Challenge Polska będzie miał rangę mistrzostw Polski. Kogo więc można się spodziewać za kierownicą waszych bolidów, tuzów krajowego światka sportów motorowych czy raczej dżentelmenów spełniających marzenia z dzieciństwa?

- Należy zauważyć, że specyfika polskiego rynku motorsportu jest zupełnie inna niż ta na zachodzie. Sama pozycja Radicala w Polsce i na innych rynkach też jest zupełnie inna, więc i sposób podejścia do tematu z naszej strony jest zgoła inny, co też stanowi dla nas dodatkowe wyzwanie. Mamy zainteresowanie ze strony wielu osób: kierowców wyścigowych i rajdowych, także bardzo cenimy sobie zainteresowanie środowiska kartingowego.

No właśnie, wielu polskich kartingowców nie dysponuje budżetem pozwalającym na starty w Formule BMW czy Formule Renault. Czy Radical może być dla nich alternatywą jeśli chodzi o pierwsze kroki w wyścigach samochodowych?

- My tak to widzimy i do tego dążymy, bowiem koszty utrzymania Radicala wcale nie odbiegają od kosztów utrzymania czołowych zespołów kartingowych.

W czerwcu, na torze w Poznaniu, Radicala przetestował Leszek Kuzaj, a następnie zapewnił, że nie jest to jego ostatnia jazda tym pojazdem. Czy w "Kuzim" możemy upatrywać jednego z uczestników inauguracyjnej edycji cyklu?

- Ciężko o tym w tej chwili mówić. Jak wiadomo, Leszek jest bardzo aktywny w wielu obszarach, zarówno pod względem sportowym, jak i marketingowym.

Zamierzacie zapraszać VIP-ów do udziału w wyścigach?

- Na razie jesteśmy na etapie organizowania serii, o takich rzeczach będziemy myśleć później. Na pewno planujemy bardzo dużo różnych aktywności marketingowych. Zależy nam, żeby ta seria była popularna.

Polska seria oparta będzie na modelu SR3 RS, podczas gdy w wielu innych edycjach do rywalizacji dopuszczone są także słabsze, a co za tym idzie, tańsze modele. Dlaczego w Polsce nie może obowiązywać podobny system?

- Staramy się robić wszystko w ujednolicony sposób, wtedy jest to łatwiejsze do zrozumienia przez sponsorów, przez widzów, a także łatwiejsze do zarządzania z naszej strony. Są oczywiście dopuszczone używane modele SR3 RS, pod warunkiem, że są w takiej samej specyfikacji. Nie ma wcale obowiązku kupowania takiego samochodu od nas. Chodzi tylko o to, aby samochody dysponowały takimi samymi osiągami.

Mistrzostwa Polski mają być połączone z Mistrzostwami Czech. Wygląda to na zabieg, którego celem jest "napompowanie" stawki. Spodziewacie się słabej frekwencji?

- Frekwencja z naszej strony na pewno będzie dość spora. W tej chwili mamy konkretne zainteresowanie na kilkanaście bolidów. Wersja z Czechami nie jest jeszcze sfinalizowana, przez cały czas prowadzimy z nimi rozmowy co do różnych form aktywności. Wykorzystując ich pozycję i nasz potencjał, razem możemy stworzyć coś ciekawego w tej części Europy.

Nagrodą dla ubiegłorocznego zwycięzcy Radical UK Cup był udział w słynnym 24-godzinnym wyścigu Daytona. Jaka nagroda czekać będzie na triumfatora rozgrywek w Polsce?

- Zaletą firmy Radical jest to, że ma bardzo bogaty program na całym świecie, istnieje kilkanaście serii wyścigowych. Możemy spodziewać się, że polska seria, która cieszy się zainteresowaniem świata Radicala, na pewno zostanie skoordynowana z działaniami na całym świecie. Wspólne działania będą podjęte. Nie wiem, czy miałby to być start w wyścigu w Abu Zabi, czy też w jakimś 24-godzinnym klasyku.

Przewidujecie nagrody pieniężne dla zawodników?

- W tej chwili ciężko mi powiedzieć.

Jak długo planujecie być zaangażowani w polskie wyścigi?

- Nie ukrywamy, że naszą ambicją jest, aby serial Radical Challenge Polska stał się fundamentem polskiej sceny wyścigowej i jako taki funkcjonował najdłużej jak to możliwe. Chcemy spopularyzować wyścigi w Polsce dzięki przystępnym warunkom finansowym i strategicznie skoordynowanym, profesjonalnym działaniom, a następnie włączyć polską serię Radicala do europejskiej czołówki. Z efektów tej pracy skorzystają wszyscy zainteresowani motorsportem w Polsce.

Komentarze (0)