- Tor w Abu Zabi wygląda niesamowicie i równie okazale prezentuje się w telewizji. Hotel, który mieni się różnymi kolorami wygląda spektakularnie. Można powiedzieć, że zostały tutaj zainwestowane ogromne pieniądze - przyznał polski kierowca.
- Szerokie pobocza na tym torze zdecydowanie nie pomagają wyprzedzaniu, bo sprawiają, że dużo łatwiej bronić swojej pozycji. Wiesz, że nawet, gdy nie trafisz w punkt hamowania, nic nie stracisz, bo zetniesz zakręt i pozostaniesz z przodu. Oczywiście nie możesz tak robić na każdym okrążeniu, ale jeśli byłaby ściana, albo żwirowa pułapka, kierowcy za tobą dawałoby to większe szanse. Ale to działa też w drugą stronę, atakujący kierowca może bardziej ryzykować w strefie hamowania wiedząc, że ma gdzie uciec, gdy manewr się nie uda - wyjaśnił Kubica
- Jedna rzecz, która mi się na tym torze nie podoba, to liczba zakrętów takich, jak 16 i 17. Można na nich łatwo stracić trakcję i mieć uślizg tylnej osi, co kosztuje wiele czasu. To skomplikowany obiekt - dodał krakowianin. - Wyścig zaczyna się we wczesnych godzinach wieczornych, więc trzeba zmienić wizjer na właściwy dla jazdy o zmierzchu. Inna sprawa to, że trzy sesje treningowe mamy przy świetle dziennym, a kwalifikacje i wyścig o zmierzchu. To sprawia trudność, bo temperatury spadają i warunki na torze są całkiem inne, co ma ogromny wpływ na balans. Ale teraz mamy doświadczenie z ubiegłego roku i wiemy jak zmienić ustawienia, by przygotować się do jazdy po południu.
- Mimo że Abu Zabi jest ostatnim wyścigiem sezonu, nie oznacza, że zaraz po jego zakończeniu wszyscy pojadą na wakacje. Kilka dni po wyścigu wszystkie zespoły wrócą do Abu Zabi na pierwsze testy opon Pirelli i zaczynamy przygotowania do kolejnego sezonu - zakończył.