Gdy rok temu Pietrow, ówczesny wicemistrz serii GP2, podpisywał umowę z zespołem z Enstone głośno mówiło się, że kosztowało go to 15 mln euro. Znajdujący się wtedy w dużych tarapatach zespół Renault nie pogardził takimi pieniędzy i zatrudnił zawodnika, który nie miał żadnego doświadczenia w Formule 1.
Po 12 miesiącach Rosjanin jest bogatszy o bagaż doświadczeń z 19 wyścigowych weekendów, ale i miejsce w ekipie Lotus Renault GP podrożało. Według dziennikarzy niemieckiego Auto Motor und Sport Pietrow za rok startów musi zapłacić aż dwa razy więcej!
Nie można się jednak dziwić władzą ekipy - Rosjanin w sezonie 2010 nie dostarczył zespołowi zbyt wielu punktów, był za to regularnym "dostawcą" problemów i kosztów wielokrotnie rozbijając swój bolid podczas treningów i wyścigów.