Piotr Magdziarz: Skąd pomysł, by po tych wszystkich doświadczeniach na torze przerzucić się na oesy?
Aleks Zawada: Mój menadżer i inżynier Kuba Wysocki startował w rajdach w barwach MSZ Racing. Dzięki niemu zobaczyłem, jak wyglądają rajdy. Jazda formułami również mi się podobała, ale nie było opcji, aby zacząć ścigać się za granicą. Nie mieliśmy budżetu na niemieckie wyścigi ADAC Masters. Podobnie było z Porsche, mieliśmy jeździć z drugim kierowcą, który jednak nie był w stanie dotrzymać swojej połowy budżetu i musieliśmy zrezygnować. Wtedy zrodził się pomysł, żeby startować w rajdach. Zorganizowaliśmy trening i spodobało mi się. W rajdach jeździ się bokiem, między drzewami, jest więcej zabawy.
Wielu kierowców, którzy zaczynali od wyścigów, a następnie startowali w rajdach, uważa, że wyścigi uczą prawidłowego toru jazdy. Doświadczenie z wyścigów rzeczywiście przydaje się na odcinkach specjalnych?
- Myślę, że tak. Może się bardzo przydać. W wyścigach musisz utrzymać prawidłowy tor jazdy i uczysz się, jak przejechać zakręt jak najszybciej. Oczywiście w rajdach nie zawsze jest tak "czysto", ale technika jazdy, szybkość zmiany biegów czy hamowanie lewą nogą bardzo się przydają. Poza tym w wyścigach jest mniej zmiennych i łatwiej zobaczyć, co zmiany w ustawieniach robią z samochodem.
Są kierowcy, którzy specjalizują się w rajdach, są specjaliści od wyścigów, są też zawodnicy, którzy uprawiają obie te dyscypliny. Jak jest z tobą? Czujesz się kierowcą rajdowym, czy miałbyś jeszcze ochotę pojeździć w wyścigach?
- Cały czas treningowo jeżdżę kartami, nie mówię wyścigom "nie", ale na razie moje serce jest w rajdach. Najfajniejszą rzeczą w wyścigach jest bezpośredni kontakt z innymi zawodnikami, ale zawsze musisz w tym samym miejscu skręcać i hamować, mieć to dopracowane perfekcyjnie i - szczerze mówiąc - z czasem zaczyna to być nudne, a w rajdach zawsze coś się dzieje.
W rajdach są w zasadzie tylko dwie fabryki - Ford i Citroen. W wyścigach natomiast wielu producentów angażuje się w rozmaite kategorie i rozgrywki. Wydaje się więc, że w wyścigach łatwiej osiągnąć statusu kierowcy fabrycznego, a co za tym idzie dojść do poziomu, na którym zawodnik zarabia, a nie inwestuje. Patrząc z tej perspektywy zmiana dyscypliny wydaje się ryzykownym posunięciem.
- Możliwe, ja jednak nie patrzę na to pod kątem możliwości zarabiania pieniędzy. Patrzę na to, co mi bardziej leży. W rajdach również są duże teamy poza WRC, na przykład we Włoszech.
Na co dzień mieszkasz w Anglii, kolebce europejskiego motorsportu. W Anglii swoje siedziby ma większość teamów Formuły 1, M-Sport jest w Anglii, Prodrive jest w Anglii. Cały sport motorowy ma się tam lepiej. Dlaczego startujesz w Polsce, a nie tam?
- Startuję w Polsce, bo mamy tu team. Cała nasza baza jest tutaj. Tak, jak mówisz, w Anglii są wielkie teamy. Sam studiuję w Anglii na kierunku związanym z motorsportem. W Anglii trzeba mieć większy budżet, żeby startować. Mamy świetny zespół, którego przeniesienie do Anglii nie za bardzo jest możliwe, a nie chciałbym zmieniać zespołu tylko dlatego, żeby jeździć w Anglii.
Wspomniałeś o uczelni. W jaki sposób twoja nauka powiązana jest ze sportem motorowym?
- Kurs Automotive Engineering with Motorsport od A do Z uczy procesu projektowania samochodu. Jeśli chodzi o wiedzę techniczną można nauczyć się bardzo wiele. Moja uczelnia, University of Hertfordshire, uczestniczy w programie Formula Student, dzięki czemu można popatrzeć na wszystko z innej perspektywy. Ja zawsze patrzyłem na to z punktu widzenia kierowcy.
W Anglii popularną formą podnoszenia umiejętności są tzw. track days odbywające się na torach wyścigowych. Trenujesz w ten sposób?
- W Anglii nawet na co dzień nie jeżdżę samochodem, jedynie mam czasem możliwość pojeżdżenia wyczynowym kartem, ale bardziej wszystko dzieje się w Polsce.
Jak porównałbyś poziom zawodników ścigających się w rajdowych mistrzostwach Polski i Wielkiej Brytanii?
- Brytyjczycy mają wielu bardzo dobrych kierowców, na przykład Krisa Meeke'a. Sam nie mogę za bardzo podzielić się doświadczeniami, bo nigdy nie startowałem w Wielkiej Brytanii.
Zmieniłeś samochód, zmieniłeś rozgrywki - było RPP, jest RSMP. Jaki masz plan na ten sezon?
- Plan zakłada udział w pozostałych rundach RSMP za kierownicą Renault Clio R3. Poza tym chcielibyśmy zaliczyć jakieś rajdy we Włoszech, są jednak problemy z kalendarzem, dużo rund się pokrywa. Zmieniliśmy rozgrywki, bo trzeba iść do przodu, w RSMP poziom jest wyższy i mogę się tam dużo więcej nauczyć.
W Rajdzie Lotos Baltic Cup po raz pierwszy wystartowałeś samochodem czteronapędowym. Jak porównałbyś to auto z samochodami, którymi jeździłeś wcześniej?
- Jeszcze nie czuję się bardzo swobodne w takim aucie i potrzebuję trochę treningu, żeby to uporządkować, ale bardzo fajnie się takim samochodem jeździ. Jest dużo większa kontrola nad poślizgiem, jest więcej mocy, można lepiej wyjść z zakrętu, lepiej ustawić się do zakrętu.
Jeździłeś przeróżnymi samochodami. Gdybyś miał wskazać jeden, który zrobił na Tobie największe wrażenie, jaki byś wybrał?
- Cały czas się to zmienia. Kiedy pierwszy raz wsiadłem do Hondy na mojej twarzy pojawił się banan, tak samo było z Porsche i Lancerem.
Czy w krajowej czołówce jest kierowca, na którym się wzorujesz?
- Cała czołówka jedzie szybko i chciałbym za nią nadążyć, ale moim idolem zawsze był Richard Burns. W Polsce nie mam w tej chwili swojego bohatera, chcę robić swoje i mieć swój styl.
Jesteś bardzo młodym zawodnikiem. Gdzie chciałbyś się widzieć za pięć lat?
- Moim marzeniem jest WRC. Gdyby się to udało za pięć lat, to byłoby bardzo fajne.