Po obiecujących treningach oraz kwalifikacjach przed Grand Prix Turcji, Michael Schumacher miał prawo liczyć na korzystny rezultat w samym wyścigu. Rzeczywistość sprowadziła go jednak na ziemię. Niemiecki kierowca ukończył zawody na 12. pozycji. Jego zespołowy partner wypadł natomiast zdecydowanie lepiej. Nico Rosberg na mecie zameldował się na piątym miejscu.
Od samego początku wyścig nie układał się po jego myśli. Wszystko zaczęło się od starcia z Witalijem Pietrowem. Ostatecznie Schumacher minął linię mety blisko półtorej minuty za zwycięzcą - Sebastianem Vettelem.
- Nie mam teraz powodów do radości - powiedział w wywiadzie dla "BBC Sport". - Już przed wyścigiem mówiłem, że będziemy świadkami wielu zwrotów akcji i rzeczywiście naprawdę sporo się wydarzyło. Sam sobie jestem winien za ten wynik. Starcie z Pietrowem miało miejsce dlatego, że w głównej mierze to był mój błąd - kaja się Schumacher.
Po czterech wyścigach Schumacher ma na swoim koncie zaledwie sześć punktów. W klasyfikacji generalnej kierowców pozwala mu to plasować się na odległej, 11. pozycji. Jego partner zespołowy jak na razie zgromadził 20 "oczek" (9. miejsce).