Wyścig na torze Silverstone był już 262. startem w przebogatej karierze Rubensa Barrichello. Brazylijski weteran jest najbardziej doświadczonym zawodnikiem w historii Formuły 1 i od przyszłego sezonu, po odejściu Davida Coultharda, ma szansę stać się najstarszym zawodnikiem w stawce.
- Myślę że podium przyszło we właściwym momencie – przyznał Brazylijczyk. – Nie mam zamiaru kończyć kariery. Jedynym powodem, dla którego miałbym to zrobić byłaby sytuacja, gdy nie miałbym możliwości startów w jakimkolwiek teamie. Moim celem pozostają jednak kolejne występy w ekipie Hondy - wyjaśnił.
- Nie otrzymałem jeszcze nowej propozycji kontraktu. Jednak wciąż czuję się młodo i kocham wyścigi – zaznaczył. - Powiem sobie dość gdy odkryję, że jestem wolniejszy niż to miało miejsce w moim pierwszym wyścigu, na Kyalami. Na chwilę obecną jednak czuję, że jestem wystarczająco szybki – zdradził.
Brazylijczyk podkreślił, że decyzja o przyłączeniu do japońskiego teamu była przemyślana. - Miałem świadomość tego, że sezon 2004 był w ich wykonaniu fantastyczny. Rok później już nie wszystko układało się tak jak powinno. Jednak przewidywałem, że rywalizacja w sezonie 2006 znowu powróci na właściwy tor i właśnie dlatego zdecydowałem się zasilić tę ekipę – przyznał weteran Formuły 1.
- Honda zawsze miała i ma nadal fantastycznych inżynierów oraz mechaników, znakomitą organizację i ogólną politykę teamu. Jednak potrzebowała dobrego dyrektora technicznego co zmieniło się wraz z przyjściem Rossa Brawna. Sytuacja się zdecydowanie uspokoiła i nasza współpraca przebiega teraz bardzo dobrze - zakończył 36-letni zawodnik.