W ostatnich tygodniach Lewis Hamilton stał się ofiarą medialnej nagonki. Wszystko za sprawą incydentów, których dopuścił się w wyścigach o GP Monako i Kanady. Brytyjczyk krytykowany jest za zbyt agresywny styl jazdy. Nie da się ukryć, że swoim niekiedy brawurowym zachowaniem na torze, zniszczył wyścig kilku kierowcom.
Na torze w Montrealu doszło nawet do kolizji między nim a jego zespołowym partnerem - Jensonem Buttonem. Wśród sporej grupy krytykantów, znalazło się jednak też kilka osób, które bronią Brytyjczyka. Uzyskał on wsparcie między innymi od Berniego Ecclestone'a.
Hamilton przyznał co prawda, że ma zamiar zrewanżować się za ostatnie niepowodzenia, jednak absolutnie nie idzie to w parze ze zmianą stylu jazdy. - Dla mnie Walencja będzie teraz miejscem rehabilitacji po dwóch rozczarowujących wynikach w Monako i Kanadzie. Zawsze dobrze mi tam szło. Bardzo lubię atakować na tym torze - powiedział.
- Ten obiekt jest trudny, ale nie powstrzyma mnie to. Pragnę wrócić do ścigania i walczyć o punkty. Ten wyścig będzie już naszym trzecim z rzędu na torze ulicznym. Mam nadzieję, że stworzy mi to szansę, by wreszcie opuścił mnie pech - zdradza Brytyjczyk.