- Prolog to jest "pokazówka", choć nie ukrywam, że cieszę się z wyniku. Prawdziwy chrzest już za mną - żartował Adam Małysz na mecie.
- W paru miejscach było sporo kurzu, poza tym ostre podjazdy. Poza tym było dosyć ciasno w niektórych miejscach. Etap miał pięć kilometrów, więc kiedy minęliśmy linię mety, to chciałem jechać dalej. Cały dzień czekałem na ten krótki przejazd - skomentował.
- Nastroje są dobre. W sobotę czeka mnie prawdziwy chrzest bojowy, przede mną sporo kilometrów do przejechania. Mój samochód został bardzo dobrze przygotowany. Cieszę się, że możemy rywalizować z innymi z swojej kategorii - zakończył.