O tym, że obaj kierowcy za sobą nie przepadają, wiadomo nie od dziś. Oliwy do ognia dolał jednak incydent, do jakiego doszło podczas zawodów w Singapurze. Felipe Massa i Lewis Hamilton niemal równocześnie pojawili się u swoich mechaników na pierwszym pit stopie. Po wyjeździe z alei serwisowej reprezentant McLarena uderzył w tył bolidu Brazylijczyka. W wyniku tego incydentu Massa przebił tylne koło i tym samym stracił szanse na dobry wynik w tym wyścigu.
Po kolizji na Hamiltona została nałożona kara przejazdu przez aleję serwisową. Brytyjczyk był jednak w stanie nawiązać jeszcze walkę z czołówką i finalnie zajął 5. miejsce.
- Nie zmienię swoich przemyśleń. On nie potrafi korzystać ze swojego rozumu - ostro krytykuje Hamiltona kierowca Ferrari. - Tak było już w kwalifikacjach, więc podobnie wyobrażałem sobie wyścig. Przecież mógł spowodować duży wypadek. Problem polega na tym, że on za to płaci, ale mimo to nie potrafi tego zrozumieć - wyjaśnił.
Brazylijczyk nie ma wątpliwości, że kara nałożona na Hamiltona była jak najbardziej słuszna. - Ważne jest to, by FIA obserwowała go i cały czas karała, bo on nie potrafi tego przemyśleć - dodał.
Zdaniem świadków po wyścigu Massa podszedł do Hamiltona, szturchnął go w ramię i krzyknął w jego kierunku: "gratulacje".